Piątek, 20 lutego To burza w szklance wody. Jestem doradcą inwestycyjnym, który dużo dobrego robi dla Polski. Nie spekulowałem złotym - zarzekał się w "Magazynie 24 godziny" TVN24 były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Podejrzenia, że były szef rządu mógł mieć związek z atakiem na złotówkę pojawiły się po tym, jak bank Goldman Sachs, w którym Marcinkiewicz jest doradcą inwestycyjnym, przyznał się, iż spekulował polską walutą.
Były premier długo odpierał zarzuty. - Nie zajmuję się inwestycjami walutowymi, tylko fuzjami. Nigdy nie byłem pytany o waluty czy analizę złotego Tego typu transakcje są podejmowane nad pewnym szczeblu z pominięciem takich doradców jak ja - przekonywał.
Marcinkiewicz podkreślił, że nie ma żadnego dyskomfortu, że bank, w którym pracuje spekulował złotówką. Stwierdził jedynie, iż cieszy się, że Goldman Sachs z tego już zrezygnował.
"Nie mam nic do ukrycia"
Pytany, czy były premier powinien się dzielić swoją wiedzą z międzynarodową korporacją stwierdził, że nie ma nic do ukrycia. - Jeśli ktoś ma czyste sumienie niech rzuca kamieniem, a ja się obronię - dodał.
Wielokrotnie zapewnił też, że pracując w Londynie działa na rzecz Polski. Choć pytany o konkrety, nie rzucał przykładami. - Spowodowałem zainteresowanie banku (Goldman Sachs - red.) Europą Środkową. Jest ono teraz niewspółmiernie większe i przejawia się choćby w liczbie bankierów z Londynu, Nowego Jorku i Frankfurtu, którzy każdego tygodnia odwiedzają nasz kraj - stwierdził były premier. I dodał: - Zawsze biorę interes polskiego biznesu, staram się pomagać polskim inwestorem na Węgrzech, Ukrainie w Czechach, a nawet Rosji.