Piątek, 17 października, 21:00- Nie powiem, że wszystkie nasze słowa i decyzje były trafione jeśli chodzi o ten konflikt. Ale wypowiedzi ministra Kownackiego słuchałem ze smutkiem. One popychają go na margines politycznego skandalizmu - tak ostatni spór prezydenta z premierem podsumował Jarosław Gowin z PO. - Więcej debaty, mniej walki panowie - odpowiadał Paweł Zalewski.
Jarosław Gowin poczuł się "zasmucony" wypowiedziami szefa Kancelarii Prezydenta, z których wynikało, że Kancelaria będzie się domagała zwrotu kosztów za wyczarterowanie dla prezydenta od LOT-u Boeinga 737. Kto miałby zapłacić? - Na pewno nie podatnicy, a ten kto jest winny tej sytuacji - mówił Kownacki, wskazując zwłaszcza na szefa Kancelarii Premiera, Tomasza Arabskiego.
Kownacki skandalista?
- Kiedy Piotr Kownacki zostawał szefem kancelarii miałem nadzieję, że to będzie poważny polityk. Tymczasem takie wypowiedzi popychają go na margines politycznego skandalizmu - podkreślał Gowin. - Lepiej byłoby dla polskiego parlamentaryzmu żeby w ogóle pani redaktor nie musiała nam politykom zadawać takich pytań - dodawał.
- I tak zapłacą podatnicy, bez względu na pomysły ministra Kownackiego - zauważył z kolei Jarosław Kalinowski z PSL. Jego zdaniem w dalszym ciągu będą pojawiały się też problemy kompetencyjne między premierem a prezydentem i ewentualny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który na razie ma zdecydować czy w ogóle zajmie się sprawą, niewiele tu pomoże. - Obaj panowie mają obowiązek się porozumieć w ramach konstytucyjnie określonych kompetencji i z niej nie żartować - przekonywał.
Tusk i Kaczyński idą do Trybunału
- Trybunał rozpatrzy tę sprawę, ale jaki będzie werdykt trudno wyrokować. Nie wierzę jednak by wyrok Trybunału spowodował, że źródło sporu między prezydentem a premierem zniknie. Trzeba mieć klasę żeby rządzić i żadne prawo tutaj nie pomoże – mówił z kolei poseł SLD Wacław Martyniuk zaznaczając, że cała sprawa sporu między premierem a prezydentem wydaje mu się śmieszna.
W tym samym tonie wypowiadał się Paweł Zalewski, były poseł PiS, który konflikt uznał za "żenujący". - Dla mnie jest jasne, że prezydent miał prawo uczestniczyć w szczycie, ale instrukcje rządowe, tak żeby były one wiążące, przygotowuje rząd. Wspólne stanowisko prezydenta i premiera na szczycie w Brukseli zostało osłabione tym żenującym sporem - oceniał. Co może zaoszczędzić nam podobnych miałkich, zdaniem Zalewskiego, problemów na linii duży pałac-mały pałac? - Zmiana w postrzeganiu polityki jako pola walki - podkreślał były poseł PiS.
Na nich sobie zasłużyliśmy
Posłowie byli tego wieczoru wyjątkowo zgodni: Zalewskiemu jednym głosem wtórowali bowiem i Jarosław Kalinowski i Jarosław Gowin: - Po ewentualnym wyroku Trybunału będziemy dokładnie w tym samym miejscu - wieszczył poseł PSL-u. - To kultura polityczna jest najważniejsza. A dziś mamy kulturę walki, a nie debaty - dodawał Gowin.
Poseł Platformy miał jednak także radę, kierowaną zresztą nie tylko do parlamentarzystów, ale i wszystkich komentatorów życia politycznego i obywateli. - Niech każdy weźmie sobie te słowa do serca. Bo każdy naród ma takich polityków na jakich sobie zasłużył - podkreślał.
Już zaczęli walczyć o Pałac?
Politycy skomentowali też wypowiedź szefa Kancelarii Prezydenta w programie „Piaskiem po oczach”, w którym Piotr Kownacki ujawnił, że Lech Kaczyński na pewno będzie ubiegał się o reelekcję. Także i tu różnicy zdań praktycznie nie było, bo dla żadnego z polityków ta informacja nie była najmniejszym zaskoczeniem. Wyłamał się tylko Paweł Zalewski, który zauważył, że o ile sama deklaracja może i rzeczywiście nie była niespodzianką, to złożenie jej na dwa lata przed wyborami już tak. - Od dzisiaj każdy krok Lecha Kaczyńskiego będziemy oceniali z punktu widzenia realizowania kampanii – mówił.
- Do 2010 roku będziemy mieli „never ending story”, w której premier z prezydentem będą walczyć o głosy a instytucje państwowe będą wykorzystywane w walce wyborczej – podkreślał z kolei poseł Martyniuk.
Ale Jarosław Gowin bronił swojego lidera i zapewniał, że Donald Tusk o żadne głosy walczyć nie będzie. - Dzisiaj jest on premierem i koncentruje się na rozwiązywaniu problemów Polski. Nie ma miejsca, nie ma czasu i nie ma energii na kampanię bo szef rządu czuje teraz odpowiedzialność by wyprowadzić kraj „suchą nogą” z tego kryzysu gospodarczego, który na razie Polskę omija – przekonywał.
Ale Martyniuk przekonać się nie dał: - Bez przesady. Koniec jednych wyborów to początek następnych. Bez hipokryzji proszę – apelował.