Premium

Jak Wilno reaguje na atak Rosji na Ukrainę? "W jednym litewscy politycy absolutnie się zgadzają"

Zdjęcie: Marcin Zaborski

Najpierw były szybkie decyzje dotyczące Rosji. Wstrzymano wydawanie wiz Rosjanom. Wyłączono na Litwie odbiór rosyjskich państwowych kanałów telewizyjnych. Zamrożono wszelkie możliwe kontakty na szczeblu dyplomatycznym. Relacje kulturalne też zamrożono. Jednak najbardziej zmieniła się polityka obronna. My już wydajemy więcej na wojsko, ale na tym nie koniec - mówi dr Mariusz Antonowicz, politolog z Uniwersytetu Wileńskiego, w rozmowie z Marcinem Zaborskim.

Marcin Zaborski: Boi się pan?

Dr Mariusz Antonowicz: Nieszczególnie. Bo i czego?

Z jednej strony Białoruś, z drugiej obwód kaliningradzki. A między nimi Litwa.

Może jedynie wojny nuklearnej się boję.

Bo gdyby doszło do wojny Rosji z NATO, to Moskwa mogłaby ją wygrać jedynie w ten sposób. W konwencjonalnej walce nie jest w stanie pokonać Zachodu.

Co mówi pan swoim studentom, kiedy pytają, czy wojna dotrze na Litwę?

Mówię, że w najbliższych latach nie ma takiego zagrożenia. Z jednej strony Rosja ponosi ogromne koszty w Ukrainie - traci sprzęt, ludzi, nawet generałów. Z drugiej strony NATO wciąż się wzmacnia, ciągle się dozbrajając. I Rosja to widzi. Oczywiście nigdy nie można powiedzieć niczego z absolutną pewnością, ale zakładam, że na dziewięćdziesiąt procent w najbliższych latach wojny tutaj nie będzie.

Ale przed wojną w Ukrainie też pan mówił, że jej nie będzie. Zaledwie kilka dni przed rosyjską inwazją zakładał pan, że Putin nie zdecyduje się na pełnowymiarową inwazję.

Rzeczywiście. Jako badacz stosunków międzynarodowych skupiam się przede wszystkim na logice dyplomatycznej. Wierzyłem, że Rosji bardziej opłaca się polityka salami, zastosowana wcześniej na Krymie czy w regionach donieckim i ługańskim. Zakładałem, że Putin będzie znów chciał zająć kilka kolejnych miast i w ten sposób testować Zachód. Inne prognozy mieli eksperci wojskowi, którzy obserwowali, co się dzieje przy granicy. To oni najczęściej przewidywali, że wojna jednak wybuchnie. Mieli rację, warto więc słuchać ich także dzisiaj. A dzisiaj eksperci - i od polityki, i od wojska - mówią raczej jednym głosem. Przekonują, że ryzyko wojny Rosja-NATO jest minimalne.

Napis na biurowcu wileńskiego urzędu: "Putin, Haga czeka na ciebie"Marcin Zaborski

Zwykli Litwini też tak to widzą?

Wielu rzeczywiście się boi. Często rozmawiają o tym, co się dzieje w Ukrainie. Słychać to na przykład w sklepach, gdzie pytają o schrony albo przyznają, że nie wiedzą, co powinni zrobić w chwili zagrożenia. Niektórzy mówią, że warto wyemigrować, wyjechać na przykład do Włoch czy Hiszpanii, bo tam Putin na pewno nie dojdzie. Jednocześnie w mediach jest sporo porad, jak sobie radzić ze stresem. Nie wszyscy potrafią się z nim uporać, więc eksperci zalecają, żeby ograniczać sobie dostęp do informacji.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam