Premium

"Ukraińcy stracili starszego brata - Rosję. Na zawsze. I to prawda. Ale zyskaliśmy siostrę - Polskę"

- W tej okropnej wojnie widać też rzeczy piękne. Nie wiem, co się wydarzy za tydzień czy dwa. Ukraina jest na zakręcie historii, ale już wiemy, że mamy w Europie prawdziwych przyjaciół - Polaków - podkreśla ukraiński dziennikarz Jurij Banachewycz. Ale zastrzega: - Nie wszyscy się sprawdzili. I mówię to z przykrością.

CZYTAJ TAKŻE INNE "ROZMOWY POLSKO-NIEPOLSKIE" JACKA TACIKA >>>

Jurij Banachewycz jest dziennikarzem ukraińskiej agencji prasowej Ukrinform, od kilkunastu lat pisze o Polsce i polsko-ukraińskich relacjach. Z rozmowie Jackiem Tacikiem w cyklu "Rozmowy polsko-niepolskie" mówi o tym, kto się sprawdził w godzinie próby, a kto zawiódł i czym różniły się drogi Polski i Ukrainy po upadku komunizmu.

Jacek Tacik: Pamięta pan, jak się nazywały maskotki Euro 2012?

Jurij Banachewycz: Dobre pytanie.

Sławek i Slavko.

Tak, już pamiętam.

Dwóch piłkarzy, dwie postaci trzymające się za ręce: jedna w barwach polskich, druga - ukraińskich.

Tak, symbolizowały przyjaźń między naszymi narodami, To był piękny czas - tamte trzy, cztery lata, gdy przygotowywaliśmy się do Euro 2012. Niesamowita energia. I to na różnych poziomach: premierów, prezydentów, ministrów sportu, infrastruktury, a także zwykłych ludzi. Każdy był zaangażowany w ten turniej: począwszy od ratowników i policji, kończąc na komitetach, które odpowiadały bezpośrednio za końcowy efekt turnieju. Efekt był lepszy od oczekiwanego.

"To był mentalny przełom"
"To był mentalny przełom"TVN24

Był pan na meczu?

Tak, na kilku. Oglądałem tu w Warszawie spotkanie Polski z Rosją. Zacięte i emocjonujące, no ale… wiadomo. Albo z Grecją. Trybuny biało-czerwone, a ja między polskimi kibicami w barwach Ukrainy.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam