Są nowe ustalenia w sprawie poniedziałkowego wypadku na Wierzbięcicach w Poznaniu. Prokuratura, która zajęła się sprawą poinformowała, że samochodami, które się zderzyły, kierowali 40-letni ojciec i jego 19-letni syn. W wyniku ich brawurowej jazdy, jedno z aut wypadło na chodnik i staranowało dwoje pieszych, którzy trafili do szpitala. Ranny, 59-letni mężczyzna zmarł kilka godzin później. 19-latek sam zgłosił się na policję.
Jak ustalił reporter TVN24 Łukasz Wójcik, prokuratura dotarła do monitoringu, który uwiecznił wypadek. Z nagrań wynika, że obaj kierowcy jechali nieprawidłowo, ale sytuacja jest niejednoznaczna. W związku z tym, prokuratorzy muszą przesłuchać obu kierowców. Starszy z nich, który początkowo odjechał z miejsca zdarzenia, został odnaleziony i już złożył zeznania.
19-letni kierowca BMW, który, przypomnijmy, nie posiadał ani ubezpieczenia samochodu, ani prawa jazdy, w poniedziałek został zatrzymany na miejscu wypadku, ale po spisaniu danych przez policję, został zwolniony. Kiedy wieczorem ze szpitala dotarła tragiczna informacja, iż jeden z potrąconych pieszych zmarł, prokuratura zadecydowała, że przesłucha również młodszego z kierowców. Początkowo policja nie mogła znaleźć 19-latka - nie było go w miejscu zamieszkania - ale w końcu, wraz z adwokatem, zgłosił się na policję. Został zatrzymany na 48 godzin. Wkrótce zostanie przesłuchany przez prokuratora.
Wcześniej, zanim oddalił się z miejsca zdarzenia, lokalnym dziennikarzom udało się z nim zamienić kilka słów. Pytany o przyczynę wypadku, mówił o pękniętej "dojazdówce", zamocowanej na tylnej osi samochodu. Zaprzeczył, iż miały być to wyścigi, a także nie przyznał się, że znał kierowcę drugiego auta.
Brawura w BMW
Policja dostała zgłoszenie o zderzeniu osobowych BMW i citroena. Jednak kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, tego drugiego już nie było. Zastali za to skasowane czarne BMW z zamontowanym z tyłu kołem zapasowym, tzw. dojazdówką. Policja ustaliła, iż po zderzeniu, BMW przejechało przez wysepkę tramwajową i wjechało na chodnik. Tam staranowało dwóch przechodniów i zatrzymało się na ścianie budynku.
Grupa świadków zdarzenia twierdziła, że kierowcy samochodów się ścigali i ten siedzący za kierownicą BMW stracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego wpadł na chodnik. Inni świadkowie nie potwierdzili wersji miejskiego wyścigu. Również przesłuchany 40-letni kierowca citroena zaprzeczył jakoby ścigał się ze swoim synem.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań