- Ja jej nie wysyłałem po zakupy całotygodniowe, tylko po prostu dziecko chciało zwykłego lizaka czy loda – broni się ojciec 3-letniej Nikoli, który późnym wieczorem wysłał dziecko po zakupy. Znaleziono je dopiero rano u miejscowych bezdomnych. Byli pijani.
Mężczyźni, którym prokuratura zarzuciła pozbawienie wolności 3-letniej dziewczynki w Białymstoku, jednak nie trafią do aresztu. W poniedziałek miejscowy sąd rejonowy oddalił wnioski oskarżyciela dotyczące ich aresztowania. Policja zapowiedziała natomiast, że do sądu rodzinnego skieruje wniosek o zbadanie, czy i w jakim zakresie rodzice 3-latki powinni odpowiadać za brak lub niewłaściwą opiekę nad dzieckiem. Na razie – decyzją sądu – dziecko wróciło do swoich rodziców. Rodziców, którzy... oburzeni są całą sytuacją.
- Dawali jej jakieś ciastka, żeby jadła. Bała się, płakała, tam było dwóch zarośniętych brudnych facetów. Chciała iść do domu do mnie, ale oni nie chcieli ich wypuścić – płacze matka dziewczynki. - Nic mu nie broniło powiedzieć komukolwiek: dziecko jest samo, zadzwonić na policję – oburza się ojciec Nikoli.
Zabrał dziewczynkę na melinę
W piątek wieczorem 3-letnia dziewczynka sama poszła do sklepu. Gdy nie wróciła do domu, rozpoczęły się całonocne poszukiwania. Znaleziono ją następnego dnia rano w pobliskim bloku, w mieszkaniu odwiedzanym przez bezdomnych i osoby z marginesu społecznego. Policjanci trafili tam dzięki pani Krystynie. W porannych informacjach usłyszała, że na jej osiedlu poszukiwana jest 3-letnia dziewczynka. I skojarzyła, że widziała wieczorem Nikolę w towarzystwie pijanego mężczyzny.
Okazało się, że dziecko zabrał sprzed sklepu przypadkowy mężczyzna. Jak twierdził potem w śledztwie, pytał dziecko, gdzie mieszka. Według jego relacji, 3-latka nie potrafiła określić swojego miejsca zamieszkania. Mężczyzna zabrał więc Nikolę ze sobą i zaprowadził do mieszkania kolegi.
Odpowiedzą za brak opieki nad dzieckiem?
Ten jednak również nie wiedział, gdzie dziecko mieszka. Na dodatek, mężczyźni zaczęli pić alkohol i przestali interesować się dzieckiem. Gdy zostali zatrzymani przez policję, musieli najpierw wytrzeźwieć, zanim ich przesłuchano.
Rodzina Nikoli jest w sądzie doskonale znana. Od niedawna objęta nadzorem kuratora. Ostatnia wizyta odbyła się dwa dni przed zaginięciem córki. – Nie było jednak zaniedbań, które dawały podstaw do podjęcia natychmiastowej interwencji – mówi sędzia Joanna Toczydłowska – rzecznik prasowy Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Nikola ma jeszcze trójkę rodzeństwa. Rodzice zapewniają, że opiekują się dziećmi jak mogą najlepiej. A do sklepu czy przed blok wychodziły bez dorosłych niejednokrotnie i zawsze wracały.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24