8-letni chłopiec sam, bez bucików, wsiadł do autobusu. Nie odzywał się do nikogo, nie mówił jak się nazywa, jak się okazało, cierpiał na autyzm. Przez kilka godzin policja poszukiwała opiekunów malca, w tym samym czasie mama i babcia poszukiwały jego samego.
Kilka godzin piątkowego popołudnia przebiegło pod znakiem poszukiwania opiekunów bosego chłopca znalezionego w miejskim autobusie. Policja z Płocka z wielką pomocą mediów szukała rodziców, a mama i babcia... szukały chłopczyka.
Tylko w skarpetkach
- Nieco po godzinie 16.00 pasażerowie autobusu linii nr 19 zatrzymali patrol policji i przekazali małego chłopca – mówi asp. Michał Kot ze służby dyżurnej KMP Płock. - Dziecko wsiadło samo na przystanku przy NOMI, w dodatku było bez butów, w samych skarpetkach.
Z malcem nie udało się nawiązać żadnego kontaktu. Wyglądał na 6 lat, ale w ogóle nie odzywał się do policjantów. To nasunęło podejrzenia, że może być dzieckiem autystycznym. Odwieziono go na badania do szpitala, a jednocześnie wszystkie media na prośbę Policji powtarzały rysopis chłopca i komunikat, by jego bliscy zgłosili się do komendy.
- To naprawdę działa, bo ludzie widzieli, czytali, słyszeli o poszukiwaniach i nawet była pani, która zna dzieci autystyczne, chciała naszego chłopaka zobaczyć, bo może go rozpozna – mówi Michał Kot. - Ale o godz. 18.20 dostaliśmy telefon od mocno zdenerwowanej pani, która... szukała swojego synka, który niepostrzeżenie wyszedł z domu. Mówiła, że dziecko jest chore na autyzm.
Wystarczyła chwila
Do komendy przyszły mama i babcia dziecka, które wspólnie je wychowują. To płocczanki, mieszkają w centrum miasta.
Opowiedziały, że malec bawił się spokojnie w domu, mama akurat położyła się na chwilę i zasnęła, a babcia wyszła na zakupy do sklepu. Kiedy wróciła, wnuka nie było. Obudziła córkę i obie zaczęły gorączkowo szukać chłopca w okolicy.
- On wyszedł po cichutku, w samych skarpetkach, matka nawet tego nie usłyszała – mówi asp. Kot. - Kiedy panie pojawiły się w komendzie, były bardzo zdenerwowane, zmartwione, zapłakane. Odnalezienie dziecka to była wielka ulga i radość.
Pasażerowie zareagowali wzorowo
Kobiety pojechały do szpitala i w „zgubie” rozpoznały od razu swojego malca. Okazało się przy tym, że ma on 8, a nie 6 lat. Po mocnych przeżyciach zostanie jeszcze w szpitalu do poniedziałku.
Komendant płockiej policji insp. Jarosław Brach mówi, że reakcja pasażerów autobusu była wręcz wzorowa – zainteresowanie się dzieckiem i przekazanie go policjantom każe wierzyć, że w ludziach jest dużo wrażliwości i rozsądku.
-Bardzo też dziękuję wszystkim mediom, które z nami współpracowały – dodaje komendant Brach. - To nie pierwszy raz, kiedy korzystamy z waszej pomocy z dobrym skutkiem. W takich sprawach jak ta tylko wspólne działanie pozwala niejednokrotnie zapobiec nieszczęściom. Dziękuję.
Źródło: policja Płock
Źródło zdjęcia głównego: TVN24