Nie zdziwcie się, jeśli nagle jakiś urząd zajmie wam bankowy rachunek - ostrzega czytelników "Gazeta Wyborcza". Okazuje się, że jeśli nie zapłacisz mandatu za parkowanie, nagle może się okazać, że nie działa ci karta płatnicza. Urząd wysyła bowiem do wszystkich banków w Polsce nazwisko dłużnika, jego NIP, PESEL i kwotę zadłużenia. Z zajętego konta dłużnik nie może wypłacać pieniędzy, aż nie odda długu.
Konto w banku może zająć ZUS, urząd miasta i gminy, urząd skarbowy. Wystarczy, że zalegasz z podatkiem (rolnym, leśnym, od środków transportu, nieruchomości), wyciąłeś nielegalnie drzewo, nie opłaciłeś składek ZUS, mandatu straży miejskiej, pobytu w domu pomocy społecznej, zalegasz z alimentami - podaje "GW".
Bank zablokował jej wszystko, co się dało: konto osobiste, a vista, a nawet dolarowe - czytamy w dzienniku. Po powrocie do Poznania, pani Maria pojechała do Banku Zachodniego WBK, gdzie ma konto. - Pani konto zajął urząd miasta na wniosek Zarządu Dróg Miejskich. Jest pani winna 167 zł – oświadczył kobiecie pracownik banku.
Okazało się, że pani Marii trzy razy nie opłaciła biletu parkingowego. Raz w 2004 r., dwa razy w 2005 r. Trzy mandaty po 50 zł, plus koszty egzekucji 9 zł i manipulacyjne 8 zł.
Zabiorą rentę, ale pościeli nie
Zajęcie konta ma jednak masę mankamentów. Jest skuteczne tylko w wypadku, gdy dłużnik zgodzi się na spłacenie zobowiązania. Bank może ściągnąć wierzytelność z konta bez pytania tylko wtedy, gdy jest na nim trzykrotna średnia pensja krajowa.
"Gazeta Wyborcza" wyjaśnia też, jakie są inne sposoby ścigania dłużników. Otóż urząd może nam zająć konto, wypłatę, rentę, emeryturę, weksel, mieszkanie, a w nim antyki, cenne obrazy, futro, kożuch.
A czego nam nie zajmie? Pościeli, kwoty do 700 zł, zapasów żywności na okres 30 dni, jedynej krowy albo dwóch kóz (o ile to dwie ostatnie kozy) - czytamy w gazecie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24