To miał być "gwóźdź do politycznej trumny Andrzeja Leppera". Okazało się jednak, że niezaprzeczalny dowód, jaki posiadał ówczesny minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro nie wystarczy, aby pogrążyć byłego wicepremiera.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo dotyczące "fałszywego oskarżenia" Zbigniewa Ziobry przez Andrzeja Leppera, który twierdził, że o planowanej akcji CBA w resorcie rolnictwa w lipcu 2007 r. dowiedział się właśnie od Ziobry.
Gwóźdź do trumny
Słynny "gwóźdź Ziobry" to był dyktafon, na jakim została nagrana przez byłego ministra sprawiedliwości kompromitująca rozmowa z Lepperem z 14 czerwca 2007 r. Nagranie rozmowy Ziobry i Leppera, które latem zeszłego roku Ziobro, jako minister sprawiedliwości, przedstawił dziennikarzom, miało być dowodem na to, że Lepper kłamie twierdząc, iż to Ziobro poinformował go o przygotowywanej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Ziobro uznał to za fałszywe oskarżenie go przez Leppera. Sugerowano nawet, że Lepper może usłyszeć taki prokuratorski zarzut.
Brak pierwotnego nagrania
Dla potrzeb śledztwa, w celu ustalenia pierwotnego nagrania tej rozmowy, zabezpieczono dyktafon wraz z kartą pamięci, przekazany przez Ziobrę, płytę CD z zapisem rozmowy, jak też pięć innych dyktafonów użytkowanych przez pracowników resortu.
Według Szeskiej nie udało się jednak odnaleźć pliku dźwiękowego z pierwotnym nagraniem rozmowy. Na płycie CD-R i karcie pamięci dyktafonu przekazanego i użytkowanego przez Ziobrę były wyłącznie kopie nagrań z rozmowy. Na kartach pamięci pięciu pozostałych dyktafonów nie znaleziono plików z nagraniem rozmowy z 14 czerwca.
- Niezależni od siebie biegli nie wypowiedzieli się kategorycznie co do dyktafonu, który został przekazany prokuraturze przez Zbigniewa Ziobrę - podała Szeska. Wskazali jedynie na możliwość powstania przedmiotowego nagrania w pamięci wewnętrznej badanego urządzenia. Nie wypowiedzieli się także w sposób kategoryczny co do karty pamięci, na której nagrano rozmowę.
Problemy techniczne...
Co gorsza, z opinii biegłych wynika, że karta pamięci z dyktafonu albo była świeżo zakupiona i nie używana przed 7 sierpnia 2007 r., albo też została oczyszczona przy pomocy specjalnego oprogramowania. W treści ekspertyzy informatycznej nie zawarto także jednoznacznych wniosków, które ponad wszelką wątpliwość wykluczałyby jakiekolwiek próby modyfikacji nagranego pliku - podała Szeska.
- Istotna dla podjętej decyzji merytorycznej jest również treść opinii fonoskopijnej, z której wynika, iż niektórych słów i wypowiedzi zarejestrowanych na badanym nagraniu, nie zdołano odtworzyć ze względu na niskie parametry nagrania, kamuflaż mikrofonu, tło akustyczne, równoczesne wypowiedzi mówców oraz niewyraźną dykcję - głosi komunikat prokuratury.
Koniec śledztwa
Szeska oświadczyła, że śledztwo musi zostać umorzone. Wyczerpały się bowiem możliwości dowodowe i brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przestępstwa.
Wątek związany z nagraniem rozmowy Ziobro-Lepper jest częścią śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa, w którym zarzuty postawiono b. szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi, b. szefowi policji Konradowi Kornatowskiemu, b. szefowi PZU Jaromirowi Netzlowi i biznesmenowi Ryszardowi Krauzemu. Dotyczy ono innego wątku - domniemanego spotkania Kaczmarka z Krauzem w hotelu Marriott.
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24