Było prawdopodobieństwo zatrzymania wicepremiera rządu. Tylko szef MSWiA mógł zdecydować o zdjęciu ochrony BOR - tłumaczył w niedzielę Zbigniew Ziobro, dlaczego Janusz Kaczmarek został poinformowany przez ministerstwo sprawiedliwości o akcji CBA w resorcie rolnictwa.
- Mógłby szybko zostać poinformowany telefonicznie, że potrzeba zdjęcia ochrony BOR i podjąć decyzję - mówił Ziobro w czasie niedzielnej konferencji w Krakowie.
Dodał, ze chodziło o bezpieczeństwo chroniących ówczesnego wicepremiera Andrzeja Leppera oficerów Biura Ochrony Rządu. Tłumaczył, że nie jest władny takiej decyzji podjąć ani prokurator generalny, ani szef CBA.
Ziobro podkreślił, że Janusz Kaczmarek wiedział o akcji CBA jeszcze gdy był prokuratorem krajowym, w styczniu. Dodał, że miał do Kaczmarka pełne zaufanie. - Do głowy mi nie przyszło, że może być źródłem przecieku - dodał. Mówił też, że po fiasku akcji wielokrotnie konsultował się telefonicznie z Kaczmarkiem: - Przekonywał mnie, że nie było przecieku. Potem, w niedzielę poprosił, żebyśmy zapomnieli o tym, że mu przekazałem informacje o akcji - powiedział minister sprawiedliwości.
"Wszystkie działania legalne, będą nowe dowody" Wszystkie działania organów państwa wobec Janusza Kaczmarka, Konarda Kornatowskiego i Jaromira Netzla były zgodne z prawem - zapewnił minister sprawiedliwości. Dodał, że o ich czwartkowym zatrzymaniu dowiedział się z mediów.
Ziobro dodał, że wszystkich zatrzymanych podsłuchiwano na wniosek właściwej służby oraz za zgodą wydaną przez prokuratora generalnego i sądu oraz dopiero po stwierdzeniu, że mogło dojść do przestępstwa z ich strony.
W sobotę minister sprawiedliwości zapowiadał ujawnienie w odpowiednim czasie kolejnych faktów i dowodów sprawy Kaczmarka, które będą mówić o Donaldzie Tusku, Wojciechu Olejniczaku, Romanie Giertychu i Andrzeju Lepperze.
W niedzielę podkreślił, że będą to także dowody z postępowania ws. przecieku z akcji CBA. Obnażają one - zdaniem ministra - tę część klasy politycznej, która "budowała swoje działania na Januszu Kaczmarku".
Zdaniem ministra, opozycja ze słów Kaczmarka uczyniła oręż polityczny. - Teraz powinna się zapaść pod ziemię i przeprosić - dodał Ziobro. Pytany, kiedy prokuratura ujawni nowe dowody powiedział tylko: - Przyjdzie czas na ujawnienie nowych dowodów i nowych faktów.
Prokuratura chce uchylenia immunitetu Leppera? Według ostatnich doniesień tygodnika "Wprost", w ciągu dwóch, trzech tygodni warszawska Prokuratura Okręgowa wystąpi do Sejmu o uchylenie immunitetu Andrzejowi Lepperowi. Śledczy są przekonani, że były wicepremier kłamał, mówiąc o tym, iż to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uprzedził go o akcji CBA w resorcie rolnictwa.
- W zakresie wiarygodności Lepper jest godny Kaczmarka - mówił w niedziele o byłym wicepremierze na konferencji prasowej Ziobro.
Według informacji tygodnika, Lepper może mieć postawiony zarzut składający się z trzech elementów - składanie fałszywych zeznań, a także zarzuty fałszywego oskarżenia o popełnienie przestępstwa oraz utrudniania prokuratorskiego śledztwa. Za wszystkie te przestępstwa grozi do pięciu lat więzienia.
"Wprost" informuje także, że prokuratorzy rozważają też postawienie Andrzejowi Lepperowi poważniejszego, a jednocześnie najtrudniejszego do obronienia przed sądem zarzutu. – Są pewne przesłanki, aby szef Samoobrony odpowiadał z art. 231 kodeksu karnego, który mówi, że funkcjonariusz publiczny (Lepper jako poseł nim jest), który przekraczając swoje uprawnienia, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego i dopuszcza się tego czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze więzienia do lat 10. Mamy pewne podejrzenia co do intencji Andrzeja Leppera, gdy składał zeznania w sprawie przecieku o akcji CBA - mówi tygodnikowi anonimowy rozmówca z prokuratury.
Źródło: TVN24, "Wprost" PAP