Prokuratura jednak zbada, czy Stefan Niesiołowski obraził prezydenta - zdecydował warszawski sąd. - Sądzenie mnie za słowa "mały, zakompleksiony człowiek" to kompletne głupstwo. Jeżeli sądy nie mają innych zajęć, że zajmują się tą sprawą, to znaczy, że mają za dużo czasu - ocenił wicemarszałek Sejmu.
Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał prokuraturze podjąć śledztwo ws. znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W marcu tego roku TVN24 pokazała, że prezydent nie podał ręki Niesiołowskiemu podczas dorocznej narady z wojskiem. - Mały zakompleksiony człowiek, który kompromituje wszystko, czego dotknie - komentował wtedy Niesiołowski. Prokuratura ma zbadać, czy poseł działał w zamiarze znieważenia.
Nie widzę w swojej wypowiedzi żadnych elementów obrażających, to tylko ocena polityczna pewnej małostkowości prezydenta. Jeśli słowo "zakompleksiony" ma być obelgą i to aż taką, żeby ścigać mnie sądownie, to trudno mi się z tym pogodzić niesioł
Kto publicznie znieważa prezydenta RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech kk
- Nie widzę w swojej wypowiedzi żadnych elementów obrażających, to tylko ocena polityczna pewnej małostkowości prezydenta. Jeśli słowo "zakompleksiony" ma być obelgą i to aż taką, żeby ścigać mnie sądownie, to trudno mi się z tym pogodzić - stwierdził.
Zapewnił jednocześnie, że uzna wszystkie decyzje wymiaru sprawiedliwości.
Biegli do szczegółowej analizy "pod kątem całości wypowiedzi"
W kwietniu br. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia śledztwa ws. przestępstwa znieważenia głowy państwa. Kancelaria Prezydenta RP odwołała się do sądu. W czwartek sąd uwzględnił zażalenie i nakazał prokuraturze podjąć śledztwo, uznając odmowę wszczęcia postępowania za przedwczesną.
W uzasadnieniu sąd podkreślił, że do uznania przestępstwa znieważenia prezydenta niezbędne jest ustalenie, że sprawca działał umyślnie, w zamiarze obrażenia. Sąd uznał zaś, że prokuratura nie przeprowadziła czynności "mogących uzasadnić podjętą decyzję o odmowie wszczęcia postępowania" i ograniczyła się jedynie do "pobieżnej, lakonicznej oceny wypowiedzi". - Tymczasem sprawa wymaga szczegółowej i wnikliwej analizy pod kątem całości wypowiedzi, a nie tylko jej fragmentu - uznał sąd.
Zdaniem sądu do prawidłowości jej oceny niezbędne jest powołanie przez prokuraturę opinii biegłego językoznawcy, by określił, czy te słowa noszą znamiona zniewagi. Ponadto konieczne jest przesłuchanie samego Niesiołowskiego w celu "ustalenia jego zamiaru". Decyzja sądu jest prawomocna. Nie przesądza ona końcowego wyniku postępowania prokuratury.
Mocne słowa o prezydencie
Artykuł 135 Kodeksu karnego mówi: "Kto publicznie znieważa prezydenta RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".
W tej kadencji kilkakrotnie śledczy zajmowali się wypowiedziami, które miały obrażać głowę państwa. Najczęściej padały one z ust Janusza Palikota, który m.in. nazwał Lecha Kaczyńskiego "psychopatyczną postacią" czy "chamem" oraz pytał, czy "cierpi na chorobę alkoholową".
Mocne słowa ma na koncie też Lech Wałęsa, który stwierdził "durnia mamy za prezydenta"
Najgłośniejsza tego rodzaju sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i ówczesnym premierze. W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie, uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.
Żadna z osób nie została przez sądy za swoje słowa ukarana.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24