- Premier, który mówi, że będzie apelował do ministra? W systemie demokracji parlamentarnej premier musi mieć taką pozycję, żeby nikt nie wątpił, że to on wydaje polecenia - powiedział w "Faktach po Faktach" Leszek Miller. Były premier komentował w ten sposób pozycję Beaty Szydło w stosunku do jej ministrów, zwłaszcza wobec szefa MON Antoniego Macierewicza.
Miller był pytany o sprawę rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja Misiewicza, który mimo braku wyższego wykształcenia i odpowiedniego kursu został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Beata Szydło powiedziała w czwartek w "Jeden na jeden" w TVN24, że "rozmawiała na ten temat z ministrem Macierewiczem" i "teraz to w jego rękach jest już cała ta kwestia".
- Premier, który mówi, że będzie apelował do ministra? No co jest, u diabła? Minister jest mu (premierowi - red.) podporządkowany - mówił w "Faktach po Faktach" Leszek Miller. - Mocny premier takie rzeczy załatwia jednym telefonem - przekonywał.
Zaznaczył przy tym, że wypowiadając te słowa, kieruje się "solidarnością premierów" i "współczuciem".
- Żal mi pani premier Szydło - mówił Miller. - W systemie demokracji parlamentarnej premier musi mieć taką pozycję, żeby nikt nie wątpił, że to jest ta postać, która przesądza, rozstrzyga, rozcina węzły gordyjskie, wydaje polecenia i kontroluje te polecenia - podkreślił.
Dodał, że żałuje, iż w Polsce nie jest realizowana zasada, zgodnie z którą to lider partii rządzącej obejmuje urząd premiera. - To nie jest normalna sytuacja - ocenił.
"Niech lepsi zastępują gorszych"
Były szef SLD komentował pierwszą dymisję w rządzie Szydło - w czwartek z teką ministra skarbu pożegnał się Dawid Jackiewicz.
- Być może poszło o to, że pan minister obsadzał spółki skarbu państwa aktywistami PiS-u, ale nie tymi, o których chodziło - zastanawiał się Miller.
Jak mówił, on sam nie ma nic przeciwko temu, że stanowiska w takich miejscach obejmują politycy jednej czy drugiej partii, byleby "gorsi byli zastępowani przez lepszych".
- Sądząc jednak po licznych sygnałach w mediach, to to kryterium kompetencyjności, delikatnie mówiąc, nie zawsze występuje - mówił gość "Faktów po Faktach".
"PiS nie otrzymał władzy z Księżyca"
Miller przyznał, że niepokoją go niektóre z zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości. - Chociażby te dotyczące Unii Europejskiej - wymienił były lider SLD.
Jego zdaniem propozycja m.in. szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, by po Brexicie doprowadzić do zmiany obowiązujących unijnych traktatów, jest "niewykonalna".
- (Witold Waszczykowski) albo po prostu jest tak cyniczny, albo po prostu nie wie, jak wygląda procedura zmiany traktatów Unii Europejskiej - stwierdził Miller.
Polityk lewicy ocenił jednocześnie, że proces zmian zapoczątkowany przez PiS w wielu różnych sferach życia uda się powstrzymać dopiero w następnych wyborach.
- PiS nie otrzymał władzy z Księżyca, nie uzyskał tej władzy przemocą, tylko za pomocą kartki wyborczej. I za pomocą kartki wyborczej może tę władzę utracić - powiedział Miller.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24