Ruszył proces w sprawie makabrycznego zabójstwa księdza z parafii w Miłkowicach Maćkach (Podlaskie). O zamordowanie 54-letniego proboszcza oskarżony jest 23-letni ministrant Artur K. Pięć innych osób odpowiada m.in. za udział w rozboju.
Ciało 54-letniego ks. Tadeusza Krakówki znaleziono 2 marca na podłodze w kuchni plebanii. Ksiądz miał zaklejone taśmą usta. Z ustaleń prokuratury wynika, że zadano mu 10 ciosów, z czego jeden zaostrzonym śrubokrętem, pozostałe nożem. Z plebanii zginęło blisko 10 tysięcy złotych i cenne monety.
"Szedł żeby zabić"
Główny oskarżony to 23-letni Artur K. z Miłkowic. Według śledczych ksiądz wpuścił go na plebanię razem z kolegą Robertem T. Artur K. kazał księdzu położyć się na podłodze i zażądał pieniędzy. Proboszcz wskazał mu gdzie jest portfel. W środku było tysiąc złotych, w kasie pancernej kolejne osiem tysięcy. Artur K. wziął pieniądze i zabił księdza.
- Na pewno szedł z myślą, żeby go zabić. Przecież wiadomo było, że szykował się, towarzystwo też – mówiła w przerwie rozprawy siostra zamordowanego. - Dzisiaj z tych zeznań wynikało, że ksiądz mówił "weźcie sobie te pieniądze i nic mi nie róbcie", a on mówi, że on nie po to tu przyszedł – dodała.
Przyznał się do winy
W trakcie przesłuchania Artur K. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Przebywa w areszcie, grozi mu nawet dożywocie. Drugi oskarżony w tej sprawie, Robert T. odpowiada za usiłowanie napadu z użyciem niebezpiecznego narzędzia i niepowiadomienie o wszystkim policji. Mężczyzna był na miejscu zbrodni z głównym oskarżonym, ale uciekł. Grozi mu kara od 3 do 15 lat więzienia.
Cztery inne oskarżone osoby odpowiedzą m.in. za niepowiadomienie organów ścigania o zabójstwie, za pomoc przy zacieraniu śladów, za paserstwo. Niektóre z tych osób dostały pieniądze skradzione księdzu lub korzystały z artykułów, które za te pieniądze były kupione. Grozi im kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24