Przed dramatycznym wyborem stanął w czwartek kierowca, który wjechał samochodem do stawu. Zakleszczony w aucie zdecydował się zwrócić o pomoc do policjantów, mimo że posiadał już sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Dodatkowo policjanci uważają, że był pod wpływem alkoholu.
Do wypadku doszło w czwartek w nocy w Bartoszycach w woj. warmińsko-mazurskim. Mirosław Ch. stracił prawdopodobnie panowanie nad samochodem, zjechał z drogi do rowu, przekoziołkował, po czym zatrzymał się na dachu w pobliskim stawie. 44-latek utknął w samochodzie zanurzonym w wodzie i musiał zadzwonić po pomoc, mimo że spotkanie z policjantami groziło mu postawieniem przed sądem. Mężczyzna był już bowiem wcześniej karany za jazdę pod wpływem alkoholu, a kilka miesięcy temu sąd zakazał mu prowadzenia pojazdów.
Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, wezwali strażaków, którzy pomogli mężczyźnie wydostać się z samochodu zanurzonego dachem w płytkim stawie. Kierowca z niewielkimi obrażeniami trafił do szpitala.
Naruszył sądowy zakaz
Choć policja nie ma jeszcze wyników badania krwi mężczyzny, zdaniem funkcjonariuszy można uznać, że przyczyną wypadku był nietrzeźwy stan kierowcy. Jeśli te przypuszczenia się potwierdzą 44-latka czekają zarzuty za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu.
Oprócz tego może się spodziewać tych za stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i naruszenie zakazu sądowego. Grozi mu kara trzech lat pozbawienia wolności.
Autor: kg/rs / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KWP Olsztyn