Wyrok za 5 groszy: winna

Kioskarka o wyroku: Czuję się, jak zbity pies
Kioskarka o wyroku: Czuję się, jak zbity pies
Źródło: TVN24

Naraziła Skarb Państwa na stratę pięć groszy, musi zapłacić 300 zł. Łódzki sąd rejonowy - tak jak poprzednio grodzki - uznał, że kioskarka, która nie wprowadziła zapłaty za ksero do kasy fiskalnej, powinna ponieść karę. - Czuję się, jak zbity pies - powiedziała kobieta.

Piątkowy wyrok to skutek odwołania się łódzkiej kioskarki Ewy Stokowskiej od orzeczenia sądu grodzkiego. Ten skazał ją na grzywnę 500 zł., za to, że nie wprowadziła do kasy fiskalnej zapłaty za ksero. Było to 30 groszy, a od tego należy 22 procentowy podatek VAT, czyli pięć groszy.

Sprawa trafiła do sądu, bo osoba, która skorzystała z usługi ksero w kiosku okazała się kontrolerem skarbowym. Ten stwierdził, że choć dotyczyło to zaledwie kilku groszy, to nie można mówić o niskiej szkodliwości czynu, bo niewprowadzanie pieniędzy do kas fiskalnych jest nagminne.

"Jestem traktowana jak przestępca"

Kioskarka broniła się przed sądem, że nie wprowadziła przyjętych 30 groszy do kasy fiskalnej, bo takie było polecenie szefa. A ona poza tym nie miała do niej kodu dostępu.

Łódzki sąd rejonowy uznał, że kobieta musi ponieść karę. Zmniejszył jednak kwotę, którą musi z tego tytułu musi zapłacić - w sumie 130 zł grzywny i 170 zł kosztów procesu (sąd grodzki chciał, żeby było to odpowiednio 500 zł i 140 zł).

- Czuje się, jak zbity pies. Państwo słyszeliście wyrok, jestem traktowana jak przestępca - powiedziała kioskarka dziennikarzom.

Źródło: tvn24

Czytaj także: