W swojej branży Lew R. osiągnął wiele - były producentem filmowym z międzynarodową renomą i uznanym biznesmenem. Błyskotliwą karierę załamała ochrzczona od jego nazwiska afera, w którą zamieszani byli czołowi politycy SLD, a główny bohater trafił na kilkanaście miesięcy za kratki.
Producencką karierę R. poprzedziła praca w publicznej telewizji. Przy Woronicza spędził siedem lat (1984-91). Najpierw był szefem biura handlu zagranicznego. Po pięciu latach zastępcą prezesa TVP do spraw finansowych i administracyjnych. Prezesem był Andrzej Drawicz. Przy Woronicza mówiono, że obu łączyła serdeczna przyjaźń.
Producent i aktor
W 1991 r. założył Heritage Films. Firma przydała się, kiedy zaczął pracować w Canal+ (przez kilka lat zajmował fotel prezesa, do 2002 r. był szefem rady nadzorczej tej stacji). Za jego kadencji Canal+ współfinansował produkcję 35 filmów, z czego nad ponad połową pracował "Heritage Films".
Najgłośniejsze produkcje "Heritage Films" to "Lista Schindlera" Stevena Spielberga. Sam R. mówił, że to była trampolina, dzięki której wybił się jako producent. "Heritage Films” wyprodukował też "Króla Olcha" Volkera Schlöndorffa oraz "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy.
R. sprawdził się także jako aktor. W "Pianiście" zagrał żydowskiego biznesmena, a w "Ekstradycji" zagrał rosyjskiego mafiosa. Sprawdził się przy tym jego ojczysty rosyjski.
Do 14 roku życia nie wiedział, że jest Polakiem. Ojciec poinformował go o tym w 1959 r., czyli w przeddzień repatriacji z ZSRR do Polski. Trzy lata później wyjechał wraz z rodzicami do Ameryki. Kiedy oni wrócili do Polski, on został. Nie miał zgody na pobyt. Do szkoły zapisał się w oparciu o rachunek za energię elektryczną właściciela mieszkania, które wynajmował. Wrócił do Polski z doskonałą znajomością języka, która pomogła mu w biznesie.
Komisja śledcza i wyrok
Jego karierę załamała afera ochrzczona jego nazwiskiem. Zapoczątkował ją artykuł w "Gazecie Wyborczej" p.t. "Ustawa za łapówkę czyli przychodzi R. do Michnika" oraz upublicznienie stenogramu rozmowy między R. a Michnikiem.
Według gazety, w lipcu 2002 roku producent zaoferował Agorze w zamian za 17,5 mln USD pośrednictwo w załatwieniu korzystnych dla niej zapisów w nowelizowanej ustawie o radiofonii i telewizji.
R. został skazany na 2 lata pozbawienia wolności za pomoc w płatnej protekcji. Z orzeczonej kary odsiedział 14 miesięcy bez jednego tygodnia. Więzienie opuścił w listopadzie 2006 roku.
W aferę zamieszani byli czołowi politycy SLD. Dała ona początek pierwszej komisji śledczej, dzięki której głośno zrobiło się o młodym wówczas polityku PiS Zbigniewie Ziobrze. Przyczyniła się też do klęski Sojuszu w wyborach.
Sejm przyjmując raport końcowy z prac komisji autorstwa Ziobry uznał, że za aferą R. stała tzw. grupa trzymająca władzę, czyli osoby z rządu SLD i jego otoczenia.
Mieli w niej być były premier Leszek Miller, ministrowie Aleksandra Jakubowska i Lech Nikolski a także były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty.
W styczniu 2008 roku Białostocka prokuratura formalnie umorzyła śledztwo w sprawie tzw. grupy trzymającej władzę, czyli próby ustalenia osób, które miały wysłać Lwa R. z korupcyjną propozycją do Agory.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24