Co łączy szefów: Biura Ochrony Rządu, warszawskiej Straży Miejskiej i ochrony prezydenta? Zaczynali kariery od wożenia VIP-ów. A potem awansowali razem z nimi. Zaprocentowało zaufanie znanych ludzi - pisze "Rzeczpospolita".
Czy bez Hanny Gronkiewicz-Waltz poradziłby sobie Zbigniew Leszczyński? Szef stołecznej Straży Miejskiej nie kryje, że zna prezydent Warszawy od 15 lat. Wtedy znalazł się pośród oficerów BOR chroniących prezes NBP. Po nominacji Gronkiewicz-Waltz do EBOR pojechał za nią do Londynu. – Byłem trzy tygodnie i wróciłem – opowiadał w mediach.
– U nas zaczynał jako kierowca, potem skończył szkołę oficerską i odszedł z BOR – dodaje były szef BOR generał Mirosław Gawor.
Kierowcy VIP-ów są świadkami wielu zdarzeń, sytuacji, rozmów. Jeśli pozostają lojalni, zyskują ogromne zaufanie VIP-a, które owocuje awansem
- Kierowcy VIP-ów są świadkami wielu zdarzeń, sytuacji, rozmów. Jeśli pozostają lojalni, zyskują ogromne zaufanie VIP-a, które owocuje awansem – mówi jeden z byłych oficerów BOR.
Przy prezydencie od wielu lat
Klasyczny przykład kariery kierowców BOR to historia szefa prezydenckiej ochrony płk. Krzysztofa Olszowca, za którym po incydencie w Gruzji wstawił się Lech Kaczyński.
Wtedy to właśnie kierownictwo BOR uznało, że to Olszowiec jest odpowiedzialny za pozostawienie głowy państwa bez opieki. Pułkownik został zawieszony. Prezydent oświadczył, że zrezygnuje z usług BOR, jeśli nie będzie go chronił Olszowiec. Konflikt udało się zażegnać. Lech Kaczyński dostał nową ochronę. Skąd jednak tak gwałtowna reakcja prezydenta w obronie ochroniarza?
Zwykle wraz z VIP-em karierę robi jego kierowca. Oczywiście pod warunkiem, że nie zawiódł zaufania
– Zwykle wraz z VIP-em karierę robi jego kierowca. Oczywiście pod warunkiem, że nie zawiódł zaufania – przyznaje oficer biura.
Podobnego zdania jest były szef BOR generał Mirosław Gawor. – Często miała też miejsce delikatna presja ze strony polityków na szefów biura, by awansowali konkretną osobę – dodaje, ale nie chce zdradzać szczegółów.
Od kierowcy Wałęsy po szefa BOR
Czy tak było z karierą obecnego szefa BOR generała Mariana Janickiego? To z kolei były kierowca prezydenta Lecha Wałęsy. Spotkali się w 1990 r. Młodemu funkcjonariuszowi polecono prowadzić samochód kandydata na prezydenta (Wałęsa dostał specjalną zgodę na ochronę BOR). Jak opowiada była głowa państwa, Janicki sprawował się dobrze. Pewnie dlatego został wśród oficerów, którzy pracowali z Wałęsą jako prezydentem. – Potem zrobiłem go szefem kolumny transportowej. Kierował nią prawie dziesięć lat – wspomina generał Gawor.
Zaufaniem obdarzył Janickiego także szef MSWiA w rządzie AWS – UW Marek Biernacki (dziś PO), który w 2001 r. powołał go na zastępcę szefa BOR. W 2005 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Ryszard Kalisz awansował go na generała brygady. I wreszcie 26 listopada 2007 premier Donald Tusk powołał go na stanowisko szefa BOR.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa