- Za bardzo wykorzystywaliśmy te samoloty. Miały służyć do transportu towarów i ludzi na niewielkich odległościach. Tymczasem woziły ładunki do odległych baz - tłumaczył w "Magazynie 24 godziny" Wojciech Łuczak, wydawca miesięcznika "Raport".
Do czasu tragedii pod Mirosławcem samoloty CASA nigdy zawiodły. - Uważane były za szczęśliwe. Wielokrotnie lądowały w Kabulu czy Bagdadzie. Podczas ostrzału niszczone były samoloty amerykańskie, a te dziwnym trafem unikały jakiegokolwiek draśnięcia - tłumaczył Tomasz Hypki, sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa. - Tym samolotom nie zdarzyła się żadna katastrofa. Miały świetne wyniki. W zeszłym roku osiem samolotów wylatało 4500 godzin. To bardzo dużo. Średnio co 400 godzin zdarzały się jakieś awarie. Taki wynik jest godny uwagi - mówił Hypki.
Po serwisowanie do Hiszpanii Goście "Magazynu 24 godziny" odnieśli się także do kwestii umowy offsetowej. - Pierwotnie zakładano, że samoloty będą serwisowane w Polsce. Ale ośrodek, który miał się tym zająć nigdy nie powstał. Dlatego samoloty nie miały szansy na szybkie serwisowanie. Za każdym razem latały do Hiszpanii - mówił Hypki.
- Problem w tym, że my je potwornie eksploatowaliśmy. Maszyny powinny być przeznaczone do przewozu towarów i ludzi. A nasze wojsko woziło nimi wszystko, także ciężki sprzęt - zaznaczył Łuczak. - Trzeba było kupić nowe samoloty. Tylko, że my liczyliśmy na pozyskanie od Amerykanów Herkulesów. Casy zastępowały u nas wszelkie samoloty transportowe - mówił Łuczak.
Goście przypomnieli, że były też koncepcje przekształcenia kilku maszyn w samoloty dla vipów. - Na sczęście pomysł upadł, bo one się do tego nie nadają - dodał Łuczak.
Co mogło przyczynić się do katastrofy samolotu? Media spekulowały, że do tragedii mogła się przyczynić pogoda. Na terenie, gdzie rozbił się samolot, padał deszcz. Jako drugą przyczynę podawano urwane koło. Obaj eksperci stanowczo wykluczyli te powody. - Samolot miał autopilota. To pozwala na ślepe lądowanie nawet w złych warunkach atmosferycznych - mówił Łuczak. Zaznaczył, że samolot należy do bardzo nowoczesnych. - Mechnicy pokładowi szkoleni byli w Hiszpanii na symulatorach. To byli zawodowcy - dodał Hypki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24