Sąd apelacyjny w Łodzi utrzymał wyrok dwóch lat i czterech miesięcy więzienia dla Jacka Popeckiego. Radny z Samoobrony był oskarżony w tzw. seksaferze. To pierwszy prawomocny wyrok w tej sprawie.
Przed łódzkim sądem toczyła się rozprawa odwoławcza w procesie Popeckiego.
Prokuratura oskarżyła go m.in. o nakłanianie Anety Krawczyk, która jest głównym świadkiem w tzw. seksaferze, do przerwania ciąży i usiłowanie przerwania ciąży oraz narażenie życia i zdrowia kobiety poprzez podanie jej kilkakrotnie oksytocyny w celu wywołania skurczów porodowych.
Ale to nie jedyny powód oskarżenia Popeckiego. Działacz Samoobrony został oskarżony również o utrudnianie śledztwa. Zdaniem prokuratury mężczyzna nakłaniał Krawczyk do udzielenia wypowiedzi w mediach, w której rezygnowałaby z wcześniejszych zeznań. Miała za to otrzymać zapłatę.
Pierwszy wyrok
W maju ubiegłego roku, wojewódzki radny Samoobrony został skazany przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim na karę dwóch lat i czterech miesięcy więzienia. Sąd zaliczył mu na poczet kary osiem miesięcy spędzonych w areszcie.
Od wyroku piotrkowskiego sądu odwołali się zarówno obrońcy radnego, jak i prokuratura. Prokuratura domagała się surowszej kary dla radnego tj. dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia.
Obrońcy radnego chcieli z kolei uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji lub uniewinnienia bądź wymierzenia oskarżonemu kary w zawieszeniu.
Popecki od samego początku nie przyznawał się do winy.
Nacisków politycznych nie było
Łódzki sąd uznał, że nie istnieją żadne podstawy do tego, aby uznać, iż na piotrkowski sąd były w tej sprawie naciski polityczne, o czym mówili obrońcy. - Sędziowskie oceny nie wykroczyły poza prawo i sale rozpraw. To była sprawa o czyn karalny, a nie sprawa polityczna – mówił sędzia.
SA uznał natomiast, że Popecki, kiedy nakłaniał Krawczyk do usunięcia ciąży "działał na zlecenie prominentnych osób".
Winny w seksaferze
Popecki to były asystent Stanisława Łyżwińskiego, a obecnie radny sejmiku województwa łódzkiego. W wyniku decyzji sądu apelacyjnego w Łodzi straci on jednak mandat radnego.
Jako pierwszy podejrzany w "seksaferze" trafił do aresztu. Wyszedł z niego po ośmiu miesiącach po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji.
Śledztwo ws. seksafery w Samoobronie rozpoczęło się w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego.
Kobieta twierdzi, że pracę w Samoobronie otrzymała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Źródło: PAP, TVN24, IAR