Chociaż do wielkiego Balu Prezydentów zostało jeszcze ponad dwa miesiące, już wiadomo że najprawdopodobniej nie pojawi się na nim Nicolas Sarkozy ze swoją małżonką. Może to i dobrze, bo co bardziej zwinni tancerze obecni na balu i tak ponoć nie mogliby "ot, tak" porwać uroczej Carli Bruni do tańca. Aż chciałoby się powiedzieć: ach te nieszczęsne dyplomatyczne etykiety..
- Z tym tańczeniem to nie taka prosta sprawa - tłumaczy choreograf Agustin Egurolla, juror programu "You can dance". I nie chodzi tylko o to, czy bal powinien otwierać walc angielski (łatwiejszy), czy wiedeński (bardziej wymagający). Trzeba pamiętać, że na tego typu imprezach protokół dyplomatyczny i kurtuazja to rzeczy święte.
Gdyby nie ten cały anturaż...
A one kategorycznie zabraniają tak frywolnych wyczynów jak klasyczny "odbijany". Może to i lepiej zatem, że pierwszej damy Francji raczej w Teatrze Narodowym 11 listopada nie będzie. Zaoszczędzi to zawodu wytrawnym tancerzom-politykom, którym marzyłoby się buchające emocjami tango z Carlą Bruni.
Chociaż nad Balem Prezydentów unosi się jeszcze wielka aura tajemnicy, to według Egurolli jedno pozostaje pewne - prezydenci nie mogą na "dzień dobry" zatańczyć poloneza. - To nasza para prezydencka będzie musiała rozpocząć bal tańcem. A taki taniec, który jest najbardziej wskazany, to walc angielski albo walc wiedeński. Żadnych polonezów. To będzie międzynarodowy bal i trzeba zatańczyć taniec, który jest ogólnie znany na całym świecie - twardo przekonuje juror "You can dance".
Innego zdania jest Jerzy Połomski, który w "Poranku TVN24" zachęcał organizatorów by podążali "za tradycją" i na rozpoczęcie balu zaplanowali właśnie chodzonego poloneza. - Polecam ten taniec na rozpoczęcie każdego balu. Musi być przecież zgodnie z polską tradycją - namawiał znany piosenkarz i bywalec towarzyskich salonów.
A na ząb mała kaczka
A skoro wielki bal, to i wielka uczta. Okazuje się, że tutaj też problemów co niemiara. Na tego typu imprezach wręcz nie wypada się najeść - zresztą nawet gdyby ktoś bardzo chciał, to mogłoby okazać się to trudne, bo jedna z głównych zasad mówi, że porcję muszą przede wszystkim być małe. O tym, co powinno znaleźć się w wykwintnym balowym menu mówiła w TVN24 Magdalena Gessler.
- Powinny być bardzo małe porcje czegoś bardzo pysznego. Pięknie podane ptactwo, owoce, dziczyzna, polskie smaki, slodko-kwaśne, jakieś drobne kawałki kaczki... - wyliczała restauratorka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24