- Polski rząd nie daje przyzwolenia na stosowanie przemocy, ale miał rację minister Błaszczak, mówiąc, że działacze KOD mieli na celu sprowokowanie zebranych na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" - mówił w "Kropce nad i" wicepremier i minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
- W naszej kulturze, cywilizacji chrześcijańskiej jesteśmy tak ukształtowani, że nie zakłócamy uroczystości, a ci którzy przyszli z KOD-u mieli, wszystko na to wskazuje, intencje takie, żeby zakłócić uroczystość pogrzebu "Inki" i "Zagończyka" - powiedział w programie "Jeden na jeden" szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
Gowin: nie dajemy przyzwolenia na przemoc
Jarosław Gowin został zapytany, jak czuje się w rządzie, który daje przyzwolenie narodowcom na wyrzucanie z pogrzebu działaczy KOD.
- W rządzie czuję się świetnie, natomiast pierwsze słyszę, to pani redaktor mi objawiła nową rzeczywistość, że rząd dał jakiekolwiek przyzwolenie - powiedział. Dodał, że funkcjonariusze zachowali się poprawnie. - Policjanci obronili manifestujących działaczy KOD przed agresją ze strony garstki ONR-owców - ocenił Gowin.
Wicepremier przyznał, że zgadza się z opinią Mariusza Błaszczaka, że działacze KOD zakłócili uroczystości i naruszyli zasady polskiej kultury.
- Mateusz Kijowski mówi, że przyszli się modlić za zamordowanych. Jeszcze niedawno twierdził, że od lat nie był w kościele. Nagła potrzeba modlitwy? - pytał retorycznie Gowin. Jak mówił, przewodniczący regionu pomorskiego KOD Radomir Szumełda, to "znany antyklerykał". - Też nagła potrzeba modlitwy? - dodał.
- W polskiej tradycji jest tak, że do kościoła przychodzi się modlić, a nie z transparentami i skandować hasła - podkreślił wicepremier. Na pytanie, czy ONR wnosząc do kościoła transparenty zachował się odpowiednio, Gowin odpowiedział, że jeśli tak rzeczywiście było, to ONR "naruszył tradycję i obyczaj jak KOD-owcy". Jak dodał, jedna i druga grupa są marginalne i nie powinno się o nich tak dużo dyskutować.
Zdaniem Gowina Mateusz Kijowski i zwolennicy KOD pojawili się na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" właśnie po to, żeby już po całym zdarzeniu wszyscy zajmowali się nie pomordowanymi Żołnierzami Wyklętymi, a rozmawiali tylko o przepychance pod kościołem w Gdańsku. Dodał, że w jego opinii "intencją KOD było wywołanie awantury, czyli było prowokacją".
Kontrowersje wokół słów prezydenta
- To nie jest smutny dzień. (…) Jeżeli smucić się to tylko z tego powodu, że aż 70 lat czekać trzeba było na ten pogrzeb i aż 27 lat po 1989 roku – mówił w trakcie uroczystości pogrzebowych w Gdańsku Andrzej Duda. - O ile do 89. roku można powiedzieć, że rządził ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali "Inkę" i "Zagończyka", to przecież po 89. roku teoretycznie nie – dodał.
Wicepremier został zapytany o tę wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy.
Zdaniem Gowina słowa głowy państwa mają przede wszystkim wymiar symboliczny. - Przez wiele lat, co najmniej przez całą dekadę lat dziewięćdziesiątych, do powstania IPN, forsowano inną wersję historii "Inki", w tym sensie słowa prezydenta Dudy są właściwe - powiedział.
- Prezydent miał na myśli pewną dominującą tendencję w narracji publicznej - mówił Gowin. - Przecież wiadomo, że przez te wszystkie lata IPN robił np. wiele na rzecz historii Żołnierzy Wyklętych - dodał.
Autor: mw/kk,gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24