– Bardzo nie lubię, jak się ludzi zwalnia. Wolałbym zapewnienie: będziemy szanować prawo i wyroki sadów - tak Lech Wałęsa skomentował w TVN24 odwołania przez prezesa IPN historyka instytutu Jana Żaryna. Ten poniósł konsekwencje swoich niedyplomatycznych słów o Wałęsie właśnie.
Historyk IPN powiedział, że nadanie byłemu prezydentowi statusu pokrzywdzonego to "wrzód na ciele IPN". Potem oddał się do dyspozycji prezesa Instytutu Janusza Kurtyki, a ten zdecydował o odwołaniu Żaryna z funkcji.
Wałesa komentując na gorąco dymisję szefa Biura Edukacji Publicznej IPN dodał także: - Dobrze by było, gdyby w Polsce było poszanowanie prawa i urzędnik państwowy nie może go łamać. Ja mam wyrok sądu - powtórzył swoje wcześniejsze słowa, przywołując orzeczenie Sądu Lustracyjnego z 2000 r. I dodał: - Nie chodzi o mnie, chodzi o prawo. To nie Dziki Zachód, wyroku sadu nie można podważać.
"Wyrok jest i trzeba go respektować"
Już wcześniej, także na antenie TVN24 Wałęsa zarzucił Żarynowi, że ten nie respektuje wyroku Sądu Lustracyjnego. - Chcę mu przypomnieć, że żadnych nowych elementów w mojej sprawie nie ma. Sąd sprawdził dokładnie i dał wyrok uniewinniający, mówiąc o tym, ze nie mam nic wspólnego z tymi pomówieniami. A pracownik państwowy, za nasze pieniądze łamie prawo i za nic ma wyroki sądów - skomentował. - Można zmienić ten wyrok, ale dopóki on jest, to urzędnicy państwowi powinni respektować prawo - dodał także.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL.
"Proces tak, ale beze mnie"
W rozmowie z TVN24 Wałęsa powiedział też, że chciałby aby w jego sprawie zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające. Przyznał jednak, że praca polskich sądów jest jego zdaniem bardzo opieszała, dlatego "szuka chętnych, którzy poprowadzą tę sprawę" lecz bez jego "osobistego udziału".
– Dam dowody, dam papiery i niech prowadzą walkę, a ja chciałbym w tym czasie robić ciekawsze rzeczy – powiedział były prezydent.
"Oni nie są w stanie zrozumieć"
Ja musiałem rozmawiać, musiałem negocjować i niejednokrotnie robić rzeczy, których nigdy inni robić nie musieli. Zawsze wysoko, co robiłem miało przysłużyć się zwycięstwu, ale tego IPN nie może pojąć. Lech Wałęsa
Były prezydent uważa, że za atakami na jego osobę stoją jego przeciwnicy, którym "nie wystarczy wyrok sądu, by uwierzyć, że można walczyć jego metodami". – Ich móżdżki nie obejmują zagadnień walki, którą toczyłem – stwierdził.
Jego zdaniem problem z oceną jego działalności politycznej polega na tym, że Instytut nie bierze pod uwagę roli jaką on - jako przywódca - miał do spełnienia. - IPN nie rozumie tego, że ja byłem szefem całej walki i dlatego moje zachowanie musiało być inne. Ja musiałem rozmawiać, musiałem negocjować i niejednokrotnie robić rzeczy, których nigdy inni robić nie musieli. Zawsze wszystko, co robiłem miało przysłużyć się zwycięstwu, ale tego IPN nie może pojąć - podkreślił.
"Chcę zaprotestować"
Wałęsa powiedział, że nie weźmie udziału w obchodach 20-lecia wyborów 4 czerwca 1989 r. – Nie mogę tam być, ponieważ muszę wymóc wszczęcie porządkowania spraw w Polsce. Jeszcze za czasów gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro zwracałem się do niego o powołanie prokuratora, który mógłby zweryfikować sprawy, gdzie funkcjonują dwie wersje wydarzeń. Tego nie jest w stanie zrobić IPN, dlatego premier albo minister sprawiedliwości powinni powołać takiego prokuratora, który w końcu to zrobi - wyznał pierwszy prezydent demokratycznej Polski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24