- Dziś jestem w takim nastroju, że bym wszystkim przebaczył - powiedział w TVN24 uniewinniony po siedmioletnim procesie ppłk Marek Miłosz, który pilotował śmigłowiec z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. Maszyna rozbiła się w trakcie awaryjnego lądowania, ale nikt nie zginął. - Może mam lekki żal do prokuratury, że trwało to tak długo - dodał.
Dziś czuję przysłowiową ulgę i radość. Po siedmiu latach zeszło to ze mnie - mówił w "Faktach po Faktach" ppłk Miłosz, choć jak dodał jest trochę zmęczony po siedmiu latach trwania procesu. - Myślałem, że będzie trwało to rok, dwa, ale nie aż tyle - stwierdził.
O co ma pretensje do prokuratury? - O to, że dowiadywałem się o wysłaniu wyroku sądu dzień przed świętami, że o pewnych rzeczach dowiadywałem się z mediów - mówił pilot.
"Nie jestem bohaterem i nie popełniłem błędu"
Odniósł się też do wypowiedzi Sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa Tomasza Hypkiego, który stwierdził, że chociaż "pilot nie ponosi odpowiedzialności karnej, to nie oznacza, że nie popełnił błędów i nie przyczynił się do wypadku, a robienie z niego bohatera jest błędem".
- Nigdy nie czułem się bohaterem i nie chciałem, żeby tak mnie nazywano. To określenie pojawiło się w mediach zaraz po wypadku z tego względu, że zakończył się tak jak zakończył (Miłosz, mimo awarii dwóch silników wylądował awaryjnie stosując manewr autorotacji - red.) - powiedział pilot. - O błędzie możemy mówić wtedy, jeśli ktoś czegoś nie zrobi, albo zrobi wbrew procedurom. Jeśli pan Hypki mówi coś takiego, to może niech najpierw zaznajomi się z tym, co przez siedem lat badał sąd - dodał.
"Dzięki"
Ppłk Miłosz wspominał też dzień samej katastrofy i pierwsze dni po niej. - Z wypadku pamiętam wszystko, od momentu jak wyłączył się pierwszy i drugi silnik, lądowanie, wrak, który wyglądał gorzej niż myślałem - mówił.
Dodał, że przede wszystkim czuł wtedy radość, że wszyscy przeżyli. - Początkowo w szpitalu byłem w towarzystwie innych, którzy lecieli i dużo o tym rozmawialiśmy - wspominał. W pierwszych kontaktach z współtowarzyszami wypadku, zaraz po nim, słyszał niemal od razu: "Dzięki".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24