Delegacja PO z Donaldem Tuskiem na czele nie została wpuszczona na Białoruś. Wcześniej granicy nie przekroczył wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra (PiS). Polskie MSZ wezwało ambasadora Białorusi do wyjaśnienia sprawy.
- Ambasador Białorusi Paweł Łatuszka został wezwany do MSZ, żeby wyjaśnić sprawę niewpuszczenia na teren Białorusi wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry (PiS) - poinformował rzecznik MSZ Robert Szaniawski.
Szaniawski powiedział, że trudno jest zaakceptować stronie polskiej sytuację, kiedy obywatele naszego kraju bez żadnego powodu nie są wpuszczani na terytoria innych państw. Jak dodał, szczególnie jest to nie do przyjęcia, jeżeli takie postępowanie dotyczy przedstawicieli polskich władz, w tym posłów i senatorów.
- Powiedziano nam, że nasza obecność nie jest mile widziana. To była krótka, aczkolwiek stanowcza rozmowa: ze względu na porządek konstytucyjny nie możemy wjechać na Białoruś – relacjonował w TVN24 towarzyszący Tuskowi Paweł Graś (PO)
- Spodziewaliśmy się tego po porannej decyzji dotyczącej Putry. Ale liczyliśmy, ze jednak władzom Białurusi będzie zależeć na tym, żeby mieć dobre stosunki z Polską. Granica powinna łączyć, a nie dzielić – uważa Graś. – Jednak najważniejsze jest żeby nie ucierpieli Polacy na Białorusi – dodał.
Politycy jechali do Grodna na obchody Święta Wojska Polskiego organizowane przez Związek Polaków na Białorusi (ZPB).
Ambasada Białorusi w Polsce poinformowała wcześniej w komunikacie, że wicemarszałek Putra wiedział o braku zgody na wjazd na teren Białorusi. Strona białoruska określa takie działanie jako "politycznie motywowane" i skierowane na „sensację" medialną.
- Strona białoruska, wracając do wydarzeń z 2005 roku, nie dopuszcza możliwości wykorzystania tematyki polskiej mniejszości narodowej na Białorusi w kampanii wyborczej w Polsce - czytamy w komunikacie. W ocenie strony białoruskiej, próby wjazdu na Białoruś polskich polityków, to próba przeszkodzenia nawiązaniu konstruktywnego białorusko-polskiego dialogu.
- Mamy do czynienia z metodami, które mają miejsce w krajach, gdzie nie ma demokracji – ocenił z kolei Krzysztof Putra.
Pytany, czy domyśla się przyczyny zatrzymania na granicy, Putra spekulował, że może się to wiązać z zaangażowaniem polskich władz w walkę o ratowanie starówki w Grodnie. Białorusini budują w centrum stolicy drogę, niszcząc jednocześnie zabytkowe kamienice. Zniszczone zostały m.in. relikty architektoniczne pałacu Radziwiłłów, w tym zachowane po wojnie XVII-wieczne piwnice. Historyczne krawężniki z napisem w języku polskim "Magistrat Miasta Grodna", które były atrakcją turystyczną, władze Grodna przeniosły zaś na obrzeża miasta.
- Być może chodzi też i o to, że władze Białorusi chcę pokazać swoją stanowczość - dodał marszałek Putra. Dodał, że się nie zraża i nie ma zamiaru rezygnować z wyjazdów na Białoruś, bo jako wicemarszałek Senatu ma obowiązek kontaktu z Polonią.
Wicemarszałek dodał, że takie postępowanie służb białoruskich, to "szykanowanie strony polskiej", reprezentowanej przez "wysokiej rangi urzędnika". Podkreślił, że cel jego wyjazdu nie był polityczny, bo chodziło o udział w obchodach Święta Wojska Polskiego, organizowanych w Grodnie przez ZPB.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24