Krótka piłka: premier na apel ekologów zadeklarował: - OK, zadanie przyjmuję. Donald Tusk obiecał, że pojedzie na szczyt klimatyczny. A Greenpeace zwinął wielki transparent z krakowskiego hotelu, gdzie premier przyjmował szefów rządów sąsiednich państw.
Rano, kiedy w apartamentach Sheratonu Tusk rozmawiał z premierem Węgier, Rumunii i Ukrainy czworo alpinistów w czerwonych kombinezonach z napisami "Greenpeace" przypięło się na linach do balkonów w atrium hotelu i zawiesiło transparent z hasłem "Czas na Solidarność w ratowaniu klimatu". Płachta miała 20 metrów szerokości i 8 wysokości. Zielone słowo "Solidarność" napisano "solidarycą", a zamiast flagi wkomponowanej w literę "N" w oryginalnym napisie umieszczono trójramienny wiatrak.
Ekolodzy deklarowali, ze będą tak wisieć, aż premier spełni ich postulaty: osobiste stawienie się na szczyt w Kopenhadzę i walkę z ociepleniem klimatu. Po zakończeniu rozmów, wychodząc z hotelu, Tusk podszedł do członków Greenpeace'u.
- Chciałyśmy przekazać panu premierowi nasze postulaty na spotkanie klimatyczne w Kopenhadze i zaapelować, aby aby Polska wsparła solidarnie i odpowiedzialnie walkę ze zmianami klimatycznymi - skorzystała z okazji ekolożka Julia Michalak. - O.K. Zadanie przyjmuję. Wybieram się do Kopenhagi i też nam zależy na tym, żeby to się zakończyło sukcesem. Podziwiam waszą operatywność - powiedział Tusk.
Szef rządu nie ukrywał, że ujęła go forma demonstracji. - Bardzo podoba mi się ten baner. Przez dziesięć lat pracowałem na takim sprzęcie, dlatego przypomniałem sobie moje młode lata - taka miła niespodzianka - podsumował, nawiązując do czasu, kiedy pracował na wysokościach przy czyszczeniu wysokich obiektów.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24