- To nie była wycieczka. Czy można jechać na wycieczkę do kraju, w którym toczy się wojna? - bronili się samorządowcy zachodniopomorskiej PO. Wojewoda zachodniopomorski przedstawiał z kolei dowody spłaty przyznanego mu uposażenia. Tłumaczył też, że wizyta zaowocuje ścisłą współpracą gospodarczą z irackim regionem.
- Podczas naszej obecności dokonano arcyważnej rzeczy - tłumaczył podczas konferencji wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz. - Podczas wizyty udało się uzgodnić termin przejęcia odpowiedzialności za prowincję i podpisać stosowne memorandum.
Wojewoda przedstawił także dowód wpłaty równowartości 330 dolarów, czyli zwrotu diety jaką otrzymał na pokrycie wydatków podczas pobytu. Samorządowcy ze Szczecina twierdzą, że koszty ich podróży były minimalne.
Działacze Platformy dostali się do Iraku samolotem wojskowym, który i tak tam zmierzał. Na miejscu byli goszczeni z kolei przez żołnierzy. Podkreslali również, że celem ich podróży było wręczenie irackim dzieciom zabawek i przyborów szkolnych, zebranych podczas akcji charytatywnej "Edukacja dla pokoju".
Jak tłumaczyli samorządowcy, to wojsko zaprosiło ich do Iraku, a wojewoda nie znał pełnej listy członków delegacji. Zdaniem wojewody, wizyta w Iraku pomoże zainicjować ścisłą współpracę gospodarczą pomiędzy Szczecinem a prowincją Diwaniji.
Pięć dni po czasie
Delegacja 13 samorządowców wróciła z Iraku z pięciodniowym opóźnieniem. Na Bliski Wschód wyjechała 11 maja, z powodu najpierw burzy piaskowej w Iraku, a potem trudności w znalezieniu dla nich miejsca w samolocie pozostali tam dłużej niż planowano.
W środę na lotnisku czekali na nią młodzi działacze Prawa i Sprawiedliwości. Przygotowali transparent z napisem "Witamy turystów Tuska".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24