Kto napada na współpracowników prezydenta i dlaczego z wypowiedzi szefa MON można napisać niezłą satyrę? - między innymi na te kwestie próbował rzucić światło w "Kawie na ławę" Lech Kaczyński. Prezydent podkreślał wielokrotnie, że to nie on szuka pretekstu do konfliktu z premierem, a jego współpracownicy tylko "bronią się przed napadami" ludzi Tuska.
Proszę sobie natomiast wyobrazić taką sytuację: idzie sobie minister Kownacki ulicą i podchodzi do niego jakiś pan "N.", czy "S." i go popycha, ubliża, to pan Kownacki się broni. To nie są przepychanki, ale napad
Według Lecha Kaczyńskiego to normalne, że "w czasie kohabitacji na takich szczytach głowa państwa i szef rządu powinni być obaj", zwłaszcza, że formalnie prezydent "jest pierwszą osobą w państwie, a premier dopiero czwartą". Kto odpowiada za ciągnący się w najlepsze konflikt między dwoma pałacami? Zdaniem gościa "Kawy na ławę" na pewno nie jest za to odpowiedzialny żaden z jego współpracowników... Ale tego samego prezydent nie może powiedzieć o drugiej stronie.
- Nie ma przepychanki słownej ze strony moich współpracowników. Proszę sobie natomiast wyobrazić taką sytuację: idzie sobie minister Kownacki ulicą i podchodzi do niego jakiś pan "N.", czy "S." i go popycha, ubliża, to pan Kownacki się broni. To nie są przepychanki, ale napad - mówił prezydent w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
"Lecę do Brukseli - to oczywiste"
Próbowałem wczoraj się dodzwonić do Donalda Tuska i zaprosić go na spotkanie. Możemy się spotkać w poniedziałek w godzinach popołudniowych, wieczornych, nocnych, czy jakich chce
- Próbowałem wczoraj się dodzwonić do Donalda Tuska i zaprosić go na spotkanie. (...) Możemy się spotkać w poniedziałek w godzinach popołudniowych, wieczornych, nocnych, czy jakich chce - deklarował. Prezydent chce porozmawiać z premierem "twarzą w twarz", bo tylko wtedy zdaniem głowy państwa, można dojść z Donaldem Tuskiem do porozumienia. - Wolę porozmawiać w cztery oczy, bo wokół premiera są osoby, które dążą do konfliktu – podkreślał. Ale żadnych nazwisk podać nie chciał.
Czy to program satyryczny?
O ile z "gróźb" premiera, że wszystkie miejsca przy stole polskiej delegacji są już zajęte, Lech Kaczyński niewiele sobie robi, o tyle wypowiedzi współpracowników Donalda Tuska jawnie go bawią. Chodzi między innymi o wypowiedź Bogdana Klicha dla RMF FM, w której szef MON stwierdził, że choć są dwa sprawne samoloty rządowe, to załoga tylko jedna (drugi pilot zachorował - red.).
- Czy to jest program satyryczny, że pojawia się ten wątek? – pytał wyraźnie rozbawiony. - Prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej i jeżeli rząd mówi, że nie da mu samolotu, to rzeczywiście jest to absurd i śmieszny argument w 38-milionowym kraju. Jeśli Bogdan Klich twierdzi, że nie ma drugiego pilota to rząd chwyta się brzytwy – podkreślał Lech Kaczyński.
Dlaczego prezydentowi tak bardzo zależy na tym, by usiąść w Lizbonie obok Donalda Tuska? Bo – jego zdaniem – "nie ma w tym nic nadzwyczajnego" i widać to wyraźnie na przykładzie takich krajów jak Francja, Litwa czy Czechy. Poza tym na szczycie trwać będzie dyskusja o sprawach ważnych z punktu widzenia głowy państwa. Lechowi Kaczyńskiemu chodzi przede wszystkim o sprawę Gruzji i kwestię ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. - A kto pod tym traktatem ma złożyć podpis? Ja, czy premier? Od tego podpisu przecież sporo teraz zależy - podkreślał prezydent.
ŁOs//kwj
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24