Barack Obama to siódmy prezydent Stanów Zjednoczonych, który przyjeżdża do naszego kraju. O tym, co może przynieść ta podróż i czym różnią się obecne wizyty od tych z czasów PRL mówią autorzy programu "Obama w Polsce".
Pierwszym amerykańskim przywódcą, który przyjechał do Polski był Richard Nixon. W Warszawie spędził jedną noc z 31 maja na 1 czerwca 1972 roku. Po rozmowach z Edwardem Gierkiem i przewodniczącym Rady Państwa Henrykiem Jabłońskim Nixon zapewnił, że stosunki dwustronne między Polską a USA będą rozwijane.
Wpadka Forda
Trzy lata później, 28 lipca 1975 roku, wizytę złożył Gerald Ford. – W Polsce wtedy nic takiego się nie wydarzyło, ale ta wizyta była głównym powodem dlaczego Ford przegrał następne wybory prezydenckie – ocenia prof. Zbigniew Lewicki.
38. prezydent Stanów Zjednoczonych oświadczył bowiem, że nie sądzi, by "Polacy uważali się za zdominowanych przez Związek Radziecki".
- Skompromitowało go to nie tylko w oczach emigrantów, albo dzieci emigrantów z tej części świata, ale połowę Ameryki. No oczywiście, nie widział na ulicach białych niedźwiedzi i sowieckich żołnierzy, więc uznał, że nie ma dominacji – mówi Lewicki.
W grudniu 1977 roku odwiedził Polskę Jimmy Carter i zamknął serię wizyt w latach 70. o raczej symbolicznym znaczeniu.
Ważne wizyty Busha
Później przyjechał do nas George H. W. Bush. Był w Polsce dwa razy: 9 – 11 lipca 1989 i 5 lipca 1992. – Wizyta Busha była bardzo ważna, bo to było tuż po wyborach 4 czerwca. Jeszcze nie powstał rząd Mazowieckiego. Bush wiedział, że region przechodzi wstrząs o charakterze historycznym. Bano się, by to nie wymknęło się spod kontroli – mówi Maciej Wierzyński. Dziennikarz dodaje jednak, że Polska była wzorem tego jak może wyglądać przekazywanie władzy.
- Byłem przedtem z dwoma kolegami u niego (Busha seniora – red.) w owalnym gabinecie. Przeprowadzaliśmy z nim wywiad. Gdy tu przyjechał był bardzo dobrze zorientowany w tym, co się w Polsce dzieje. Spotkał się nawet z generałem Jaruzelskim i namawiał go żeby w ramach porozumień "nasz premier, wasz prezydent" został prezydentem – mówi Daniel Passent.
Wizyta George’a H. W. Busha miała przynieść Polsce postępy w pracach nad oddłużaniem kraju. Mówiło się, że Bush – przyjaciel Polski, przywiezie ze sobą setki milionów dolarów, nowy Plan Marshalla. Słowem – obietnice rychłego, lepszego jutra.
- George Bush wyciągnął z kieszeni 75 milionów dolarów i powiedział: "No to jest to. Podzielimy to między was i Węgrów". - To był zawód – przypomniał Bohdan Szklarski.
Rozmawiać po partnersku
Była to też dość bolesna nauczka z której wyciągnęliśmy wniosek, że z Amerykanami trzeba rozmawiać po partnersku.
W lipcu 1994 roku pojawił się Bill Clinton. Zażądaliśmy wtedy od Amerykanów szybkiego wejścia do NATO. W odpowiedzi prezydent, podczas swojej pierwszej wizyty, zaproponował nam uczestnictwo w programie Partnerstwo dla Pokoju. Obietnicę wstąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego otrzymaliśmy dopiero trzy lata później, na Placu Zamkowym w Warszawie.
Prezydentura George’a W. Busha, który Polskę odwiedził trzykrotnie (w 2001, 2003 i 2007 roku), przyniosła m.in. dyskusję o tarczy antyrakietowej i uczestnictwo w koalicji antyterrorystycznej. Podnoszony wielokrotnie temat zniesienia dla Polaków wiz do Stanów Zjednoczonych pozostał bez rozwiązania.
Na czym zależało władzy
- Zasadniczo różniły się te wizyty z czasów PRL i wolnej Polski. Amerykańscy prezydenci przyjeżdżali przecież najpierw do satelity Związku Radzieckiego – mówi Maciej Wierzyński.
- Władze wykorzystywały to, by pokazać, że są uznawane przez największe mocarstwo na świecie, a z drugiej strony społeczeństwo zupełnie odwrotnie – cieszyło się z takiego powiewu wolności – stwierdza dziennikarz.
Jednak, jak opowiada Wierzyński, władze bardzo starały się, by entuzjazmu ze strony ludności nie było za bardzo widać. - Kiedy pracowałem w "Kulturze", przed wizytą prezydenta Cartera, którego doradcą do spraw bezpieczeństwa był Zbigniew Brzeziński, kierownik wydziału prasy przestrzegał: trzeba bardzo uważać, bo doradcą Cartera jest Polak i doskonale zna stosunki w Polsce – wspomina dziennikarz.
O czym porozmawiają?
Zdaniem Macieja Wierzyńskiego przedmiotem rozmów z Barackiem Obamą nie będą sprawy, które Amerykanów interesują obecnie najbardziej. Zdaniem dziennikarza dla USA nie są problematyczne stosunki z Rosją, a sytuacja np. w północnej Afryce. – Powinniśmy rozmawiać o współpracy gospodarczej, naukowej – proponuje Wierzyński.
Dziennikarz pytany co sądzi o spotkaniu z przedstawicielami partii opozycyjnych, stwierdził: "to rutyna". Natomiast jeśli chodzi o rozmowę z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej: "to gest, który pokazuje, że Obama rozumie nasze narodowe bóle".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24