- To był moment, ułamek sekundy. Tylko strzeliło - mówi jeden z poszkodowanych podczas wstrząsu w kopalni miedzi w Polkowicach. Szesnaście osób zostało rannych, 5 z nich przebywa w szpitalach. Nie wiadomo, co było przyczyną wstrząsu. Wyjaśni to wizja lokalna.
Górnicy zostali przewiezieni do szpitali w Lubinie i Głogowie. Pozostali górnicy zostali odesłani do domów.
Epicentrum wstrząsu znajdowało się na głębokości 1000 metrów.
Edyta Tomaszewska, rzeczniczka prasowa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach poinformowała, że wizja lokalna zostanie przeprowadzona ok. 14.00 w środę, z udziałem urzędników Okręgowego Urzędu Górniczego we Wrocławiu i Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
- Grupa ekspertów oceni skutki wstrząsów, bo nie wykluczamy, że są tak duże, że zmienimy kwalifikację z wstrząsu na tąpnięcie - mówi Tomaszewska na antenie TVN24.
Rzeczniczka powiedziała również, że po wizji lokalnej konieczne będzie "odstrzelenie" ładunków wybuchowych, którzy górnicy pozostawili pod ziemią.
- Ładunki musza być zdetonowane, bo w momencie gdyby kolejni górnicy rozpoczęli prace, mogłoby dojść do wybuchu - informuje Tomaszewska.
Rzeczniczka uspokoiła jednak, że w tym momencie w kopalni nie istnieje żadne zagrożenie.
Prace wstrzymane
Górnicy, którzy trafili do szpitala, czują się dobrze. Sami wydostali się na powierzchnię, chociaż w wyniku wstrząsu zostali częściowo przysypani skałami. Liczba lekko rannych może się jeszcze zwiększyć, bo do lekarza ciągle zgłaszają się kolejni poszkodowani.
Prace w rejonie, gdzie doszło do wstrząsu, zostały wstrzymane do odwołania.
- Nie potrafię teraz powiedzieć, jak długo w tym rejonie nie będą prowadzone prace. O tym zdecyduje komisja po wizji lokalnej - mówił Przemysław Ziółek z biura prasowego KGHM Polska Miedź SA.
Do bardzo silnego wstrząsu na głębokości 1000 metrów doszło w nocy około godziny 3.30.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24