Sto tysięcy złotych nagrody wyznaczyli synowie za informacje, które przyczyniłyby się do wyjaśnienia zaginięcia ich rodziców - dowiedział się tvn24.pl. Elżbieta i Wiesław Drzewińscy z Milanówka zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach, jedno po drugim w 2006-2007 r. Po serii rażących błędów w toku śledztwa rodzina zaginionych postanowiła włączyć się do poszukiwań sprawców.
Sprawa przypomina dramatyczną historię porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika. Także i tutaj rodzina zarzuca lokalnym organom ścigania brak rzetelności, niszczenie dowodów i utrudnianie śledztwa.
Ślad po nich zaginął
Elżbieta Drzewińska wyszła 8 października 2006 z domu do kościoła na próbę chóru. Nie dotarła tam jednak. W tym samym czasie świadek idący ulicą Dębową w kierunku Piłsudskiego w Milanówku zaobserwował napaść i porwanie nieznanej mu kobiety. To samo zajście zauważyli też inni dwaj kierowcy, którzy spowodowali w tamtym miejscu kolizję. Rok później, 13 października 2007 roku, Wiesław Drzewiński wyszedł z domu przy Dębowej i ślad po nim zaginął.
Trudny prezent
Dom przy Dębowej w Milanówku Wiesław Drzewiński otrzymał od swojego stryja dziesięć lat wcześniej. Niestety, prezent obciążony był nieproszonym lokatorem, Piotrem B., który miał tam przydział kwaterunkowy. Lokator ten nie tylko zajął przydzielone przez władze miejskie pokoje, ale rozszerzył swój stan posiadania na cały parter. Bez zgody właściciela domu zbudował też na działce dwa garaże, parkował tam swoje ciężarówki i przebudował płot. Czuł się jak u siebie w domu. Wiesław Drzewiński w 1987 roku, zaraz po otrzymaniu budynku, zwrócił się do Piotra B. o jego opuszczenie i zapłatę zaległego czynszu. Lokator nie spełnił jednak żądań właściciela nieruchomości.
Prokuratura szukała haków?
Wiesław Drzewiński po zniknięciu żony oskarżył Piotra B. o jej porwanie. Jednak prokuratura rejonowa zamiast sprawdzić jego domysły, zaczęła szukać na niego haków. Najpierw próbowała oskarżyć go o fałszerstwo. Gdy to się nie udało, zmieniono oskarżenia. Na podstawie zdjęcia znalezionego w internecie, na którym była roznegliżowana dziewczyna, podejrzewano Drzewińskiego o pedofilię. Według prokurator Krystyny Paszek z Grodziska Maz. dziewczyna na zdjęciu wyglądała na młodszą niż 16 lat.
Stołeczni przejmują śledztwo
Grodziska prokuratura wiosną 2008 r. umorzyła śledztwo w sprawie zaginięcia Drzewińskich. Dopiero interwencja jednego z warszawskich polityków Platformy spowodowała, że zaginięciem Drzewieckich zainteresowała się prokuratura okręgowa w Warszawie. Uchyliła ona decyzję o umorzeniu śledztwa. Jak dowiedział się tvn24.pl, powodem tych działań były błędy Prokurator Paszek. Największe z nich to zakwalifikowanie porwania Elżbiety Drzewińskiej jako zaginięcia, mimo zeznań trzech niezależnych świadków.
Zniknęły dowody
W styczniu ubiegłego roku do sprawy włączyła się też stołeczna policja, która podjęła kroki w celu wyjaśnienia sprawy tajemniczego zaginięcia małżeństwa. Jednak na skutek zaniedbań grodziskich dochodzeniowców utracono znaczną część materiałów dowodowych, m.in. zapisy monitoringu miejskiego, na którym widać było samochód, którym porwano Elżbietę Drzewińską. Śledztwo opiera się więc jedynie na poszlakach.
Źródło: tvn24.pl, polskatimes.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum Polskapresse