Kiedy kilka lat temu Adam Zych odkrył, że jego pradziadek zginął w Oświęcimiu, postawił sobie za punkt honoru dotarcie do świadków jego śmierci. - Jedyna osoba, która może opowiedzieć mi o tych dramatycznych wydarzeniach prawdopodobnie mieszka w Warszawie - opowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl. Niestety, urzędnicy zasłaniając się przepisami, nie chcą mu pomóc w poszukiwaniach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum A. Zycha