- Z całą mocą mówię, nie ma jakiegokolwiek ruchu wojska polskiego, który by odbiegał od rutyny - powiedział w "Jeden na jeden" szef MON Tomasz Siemoniak. Zapewnił, że wszelkie ruchy żołnierzy nie są związane sytuacją na Krymie, lecz rutynowymi ćwiczeniami.
- Polskie wojsko ma plan ćwiczeń, w ramach tych ćwiczeń przemieszcza się w różne miejsca - zaznaczył. - Zdjęcia, które zrobiły największą karierę (w internecie - red.), to było przemieszczanie się na poligon drawski, czyli zupełnie bez geograficznego związku z obecną sytuacją - dodał.
Siemoniak stwierdził, że zdaje sobie sprawę, że ludziom trudno uwierzyć w dementi jego resortu, że pojawiające się w mediach informacje o przemieszczeniu się sprzętu i żołnierzy nie mają związku z bieżącą sytuacją na Ukrainie. - W tak napiętej sytuacji ludzie myślą, że jeśli się coś dementuje, to tym bardziej jest to prawdziwe - powiedział szef MON.
- Z całą mocą mówię, nie ma jakiegokolwiek ruchu wojska polskiego, który by odbiegał od rutyny, od ćwiczeń, nie ma takiej potrzeby - zaznaczył minister. Dodał też, że nie ma zagrożenia inwazji na Polskę.
Jego zdaniem, wszelkie doniesienia temat ruchu wojsk, to element "wojny informacyjnej", co widać na rosyjskich i ukraińskich portalach.
Szef MON pytany, czy polskie wojsko jest w stanie odeprzeć potencjalny atak, odpowiedział, że takie spekulacje być może przystoją publicystom, ale nie ministrowi obrony.
- 15 lat obecności w NATO to jakościowy skok, to zupełnie inna armia - powiedział Siemoniak.
Szef MON skomentował też to, że prezydent Rosji Władimir Putin rozkazał we wtorek wojskom, które uczestniczyły w zarządzonej przez niego w zeszłą środę kontroli gotowości bojowej sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, by wróciły do miejsc stałej dyslokacji.
- Moment (ćwiczeń wojsk rosyjskich - red.) był zapewne tak dobrany, że nie była to data przypadkowa i służyła wpłynięciu na sytuację. Tego rodzaju kroków nie podejmuje się nie przeanalizowawszy wszystkich aspektów politycznych, a miało to określony wydźwięk w tamtym momencie - ocenił minister.
Jego zdaniem, musimy być przygotowani, że ten kryzys nie będzie krótki. Może trwać bardzo długo, napięcie będzie wzrastało i malało.
"Stany Zjednoczone wracają do Europy"
Odnosząc się do dzisiejszej wizyty szefa amerykańskiej dyplomacji w Kijowie powiedział, że to kolejny dowód, że Stany Zjednoczone bardzo poważnie angażują się w sprawę Ukrainy (John Kerry ma zademonstrować poparcie USA dla Ukrainy).
- Stany Zjednoczone w bardzo szybki sposób przewartościowują swoją politykę. Dwa lata temu uznały, że w Europie nie ma już zagrożeń, że miejsca, gdzie trzeba się bardzo starać to Pacyfik i Azja. Dziś w pospiesznym tempie wracają do Europy, bo wiedzą, ze nie jest bezpieczna i trzeba w szybkim tempie przywrócić amerykańską obecność - powiedział szef MON.
Autor: MAC/ja / Źródło: tvn24