Chodzą na te same zajęcia, zdają te same egzaminy i nie mają taryfy ulgowej. Ale kiedy opuszczają mury szkoły, zamiast do akcji - jak ich koledzy, kobiety strażaczki trafiają za biurka. Tak wygląda sytuacja na Dolnym Śląsku. Panie nie mają szans sprawdzić się w akcji, bo nie pozwalają na to przepisy.
Ogniomistrz Ewa Lickiewicz jest strażakiem już 11 lat. Nigdy nie wyjechała na akcję. Od razu po szkole dostała przydział w kadrach. - Słyszy się opowiadania kolegów, którzy przy takich akacjach uczestniczą, jest jakaś tam ciekawość, pewnie, że każdy chciałby spróbować - przyznaje, nie kryjąc, że zazdrości kolegom z jednostki.
Słyszy się opowiadania kolegów, którzy przy takich akacjach uczestniczą, jest jakaś tam ciekawość, pewnie, że każdy chciałby spróbować. Ewa Lickiewicz, ogniomistrz
Co ciekawe, ci wcale nie próbują przekonywać, że to nie jest zajęcie dla kobiet. Wręcz przeciwnie, chętnie wyjechaliby na akcję z koleżankami. - Wszytsko zależy. Musiałbym ja poznać tak samo, jak każdego innego strażaka - mówi mł. asp. Andrzej Sokaliski ze straży w Bolesławcu.
Ale sprzęt za ciężki
W Stanach panie są czynnymi strażakami, tak zwanymi liniowymi i dają radę. Myślę, że pokolenie naszych dzieci, dziewczyn będzie miało taką okazję. Ewa Lickiewicz, ogniomistrz
Kobiety-ogniomistrzynie mimo, że na co dzień siedzą za biurkami muszą aktualizować swoją wiedzę, a ich uprawnienia są regularnie weryfikowane. Na wyjazd na akcję z kolegami z jednostki nie mają jednak szans, bo na przeszkodzie stoją przepisy. - Są kłopoty natury socjalnej i kłopoty z dźwiganiem ciężarów związane z przepisami BHP - tłumaczy zastępca komendata wojewódzkiego straży pożarnej we Wrocławiu st. bryg. Andrzej Szcześniak.
Bo tylko podstawowy sprzęt strażacki z butlą waży około 30 kg, do tego dochodzą jeszcze np. młoty, łomy, apteczki i sam strój strażacki, który waży kilka kilogramów.
Strażaczki z Dolnego Śląska zapewniają, że z ciężarem na pewno dałyby radę i tłumaczą, że ich koleżanki z USA z powodzeniem radzą sobie w akcjach. - W Stanach panie są czynnymi strażakami, tak zwanymi liniowymi i dają radę. Myślę, że pokolenie naszych dzieci, dziewczyn będzie miało taką okazję - marzy Ewa Lickiewicz.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24