31-latek z Chorzowa, który przez prawie cztery miesiące fałszywymi alarmami bombowymi paraliżował pracę kilku śląskich sądów, wpadł w ręce policji. Podejrzany kilkakrotnie spowodował ewakuację sądów, gdzie akurat trwały rozprawy z udziałem jego kompana.
Mężczyzna usłyszał zarzuty wywołania pięciu fałszywych alarmów w Chorzowie, Rudzie Śląskiej i Tarnowskich Górach. Zostało to potraktowane jako groźba i próba wywarcia wpływu na działalność sądu.
Policjanci przypuszczają, że 31-latek dopuścił się podobnych przestępstw także w innych sądach.
Nie trafił do aresztu
Podejrzany nie został aresztowany, decyzją prokuratora jest pod dozorem policji. Grozi mu pięć lat więzienia.
Funkcjonariusze przekonują, że technika, którą dysponują, pozwala na wykrycie sprawców fałszywych alarmów bombowych, nawet jeśli wymaga to dłuższego czasu. Ostrzegają też, że sprawcy nie mogą liczyć na pobłażliwość.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24