Dzisiejszy dzień pokazał ogromną jedność środowiska, mimo porozumienia, które rząd podpisał z kierownictwem Solidarności - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński.
W związku z nieosiągnięciem porozumienia między związkowcami a stroną rządową w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych.
Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński pytany w "Faktach po Faktach", do kiedy nauczyciele są gotowi strajkować, powiedział, że wszystko zależy od jego koleżanek i kolegów w szkołach.
- Przypomnę, że to nie jest strajk Związku Nauczycielstwa Polskiego, czy Forum Związków. To strajk pracowników oświaty - powiedział.
Przekazał, że według danych z godziny 17 w pierwszym dniu strajku uczestniczy 14 tysięcy 458 szkół.
Zaznaczył, że nie ma jeszcze informacji z trzech województw.
ZNP, podsumowując referendum strajkowe, wskazało w ostatnich dniach marca, że z ponad 20 tys. placówek edukacyjnych, jakie zapytano o przyszłość sporu, gotowość do strajku wykazało 15 576 z nich.
- Myślę, że rząd chyba nie docenił naszego środowiska. Są momenty, kiedy ludzie bez względu na przynależność związkową chcą być razem. Chcą powiedzieć: dość temu wszystkiemu, co się dzieje, tym deklaracjom bez pokrycia - ocenił wiceprezes ZNP.
- Ten dzisiejszy dzień pokazał tę ogromną jedność środowiska, mimo wczorajszego porozumienia, które rząd podpisał z kierownictwem Solidarności - podkreślił.
"Żadnej poważnej oferty nie otrzymaliśmy"
Zapewnił, że to, co robią nauczyciele, pracownicy oświaty jest w interesie uczniów oraz jakości kształcenia i wychowania.
Pytany, czy nauczyciele zawieszą strajk na czas egzaminów, Baszczyński powiedział, że każdy scenariusz jest możliwy. Zaznaczył, że to zależy od tego, co się wydarzy we wtorek. - Czy dojdzie do jakichkolwiek rozmów ze stroną rządową - dodał.
- Sygnały pojawiają się i znikają. Tak naprawdę żadnej poważnej oferty ze strony rządu nie otrzymaliśmy - powiedział wiceprezes ZNP.
"Niczego nie odrzucaliśmy"
Odniósł się do słów wicepremier Beaty Szydło, która na poniedziałkowej konferencji prasowej stwierdziła, że "pan przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu, która zawiera podwyżki dla nauczycieli".
- To jest nieprawda. Niczego nie odrzucaliśmy. Natomiast nie mogliśmy zaakceptować tego, co tak naprawdę na stole pojawiło się już 25 marca. Ponieważ strona rządowa nie przedstawiła nic poza tym, co oferowała wcześniej, a jednocześnie mimo naszych ustępstw i złagodzenia kwoty podwyżki - 15 procent od stycznia i 15 procent od września (2019 roku) nie było żadnej reakcji ze strony rządu - podkreślił.
"Tworzymy państwo wiecznego rabanu"
Zdaniem Pawła Kowala (Polska Akademia Nauk, były wiceszef MSZ) PiS-owi wyszło w badaniach, że nauczyciele nie są tą grupą elektoratu, w której może zdobyć poparcie. - Uznano na przykład, że warto walczyć o rolników i przedstawiono programy dopłat rolnych - powiedział. W sobotę odbyła się konwencja PiS poświęcona mniejszym miejscowościom i polskiemu rolnictwu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział wsparcie dla hodowców w wysokości "najmniej 100 złotych od jednego tucznika i 500 złotych od jednej krowy". - Miałem wrażenie po sobocie, że politycznie to wygląda w taki sposób, że rząd (…) ma taką rachubę, że korzystnie dla niego jest wywołać eskalację (strajku-red.), dlatego, że to daje szansę na podział społeczeństwa. Daje szansę, na to co jest istotne w tej kampanii i współczesnych kampaniach wyborczych (…), żeby jeszcze mocniej podzielić te dwa duże bloki - powiedział. - Tylko problem polega dzisiaj na tym, że ten strajk jest trochę za duży, argumenty nauczycieli są racjonalne, no i jest problem systemowy - ocenił. - W systemie, w którym pieniądze są wydawane wyłącznie w kampanii wyborczej i wyłącznie według głębokich badań zachowań elektoratu i oczekiwań elektoratu, tworzymy państwo wiecznego rabanu - ocenił.
- To jest taka sytuacja, że pewne grupy społeczne, które są już zdeterminowane (...) mogą zrobić tylko jedno, poczekać sobie na kampanię wyborczą i w kampanii wyborczej zrobić raban - dodał.
"Antyczna tragedia"
Jak powiedział senator niezależny Marek Borowski, widać do jakiego dramatycznego spięcia doprowadziła polityka PiS. Ocenił, że prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki przedstawiali się jako "dobrzy wujkowie", którzy dbają się o to, żeby ludziom się dobrze powodziło. Podkreślił, że "zaniedbano sferę usług publicznych". Ocenił, że strajk nauczycieli, to "bankructwo takiej polityki cynicznej, partyjnej". - To jest antyczna tragedia w tej chwili - stwierdził. Dodał, że jeśli nawet nauczyciele nic nie uzyskają, w jakimś momencie zakończą strajk, to pozostałe grupy społeczne też zaprotestują.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24