Możliwość zawieszenia strajku na czas egzaminów zawsze istnieje, natomiast to musi wynikać z woli tych, którzy ten strajk realizują. Ja po dzisiejszym dniu nie mam takiego poczucia, że taka wola wśród strajkujących się pojawia - powiedział w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24 szef ZNP Sławomir Broniarz. Zdaniem prezes Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej Krystyny Starczewskiej, "strajk wynika z tego, co się stało z systemem oświaty po reformach Anny Zalewskiej".
W związku z brakiem porozumienia między związkowcami a stroną rządową w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych.
Broniarz: nie mam poczucia, że wola zawieszenia strajku wśród strajkujących się pojawia
Szef ZNP Sławomir Broniarz w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" w TVN24 pytany, czy strajk będzie bezterminowy i czy jest jakaś możliwość zawieszenia strajku na czas egzaminów, odparł: - Taka możliwość zawsze istnieje, natomiast to wynikać musi także z woli tych, którzy ten strajk realizują. Ja po dzisiejszym dniu nie mam takiego poczucia, że taka wola wśród strajkujących się pojawia.
Skomentował także słowa wicepremier Beaty Szydło, która na poniedziałkowej konferencji prasowej w kancelarii premiera stwierdziła, że "pan przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu, która zawiera podwyżki dla nauczycieli".
- Pani premier wręcz powiedziała, że ja nie chcę tej propozycji przyjąć, więc ja zasugerowałem, że jeżeli ja jestem problemem, to chętnie się gdzieś odsunę na bok - odpowiedział Broniarz. - Problemem jest to, że nie chce tej propozycji przyjąć prawie 600 tysięcy nauczycieli. Wydaje mi się, że pani premier źle adresuje to stwierdzenie, bo to jest rzecz nieakceptowana przez nauczycieli - dodał.
Pytany, jakie pieniądze proponuje Szydło nauczycielom, wyjaśnił, że proponuje, żeby nauczyciele od września dostali około 10 procent podwyżki. - Co dla nauczycieli z najwyższym stopniem awansu zawodowego, czyli tych dyplomowanych daje mniej więcej wielkość netto 270 złotych, dla nauczyciela stażysty jakieś 170 złotych netto. To są te pieniądze, o których mówimy w kontekście porozumienia, które pani premier oczekuje, że my podpiszemy - mówił.
- Nie zgodziło się na to zarówno Forum (Związków Zawodowych - red.), jak i Związek Nauczycielstwa Polskiego. My tę propozycję usłyszeliśmy już 25 marca i ona została odrzucona przez nauczycieli, nie przez ZNP - podkreślił.
"Myślę o tym 24 godziny na dobę"
Broniarz został również zapytany o to, co stanie się, jeśli rodzice zbuntują się przeciwko nauczycielom, kiedy nadejdą egzaminy. Przyznał, że "myśli o tym 24 godziny na dobę".
- Z jednej strony jest narastająca presja tych środowisk, które mówią, że skoro doprowadziliśmy do strajku, to dlaczego mamy się wycofać z tego tysiąca złotych. To nie poprawia naszej pozycji negocjacyjnej, ale chciałbym, żeby rząd o tym wiedział - powiedział.
- Z drugiej strony istnieje bardzo poważna groźba, że wycofanie się z tego rodzaju działania może być mało skuteczne, dlatego że pojawiły się grupy, które mówią "nie" - dodał.
- My sami jesteśmy organizatorem tego protestu, sami ten strajk robimy i w pewnym momencie - na co zwracają uwagę pracodawcy - możemy utracić kontrolę nad przebiegiem tych zdarzeń. Tyle tylko, że rząd to bagatelizuje - ocenił szef ZNP.
"Strajk wynika z tego, co się stało z systemem oświaty po reformach Zalewskiej"
Prezes Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, współtwórczyni Zespołu Społecznych Szkół Ogólnokształcących "Bednarska" Krystyna Starczewska w "Kropce nad i" oceniła, że "strajk wynika z tego, co się stało z systemem oświaty po reformach pani Zalewskiej".
- Szkoły zostały rozwalone - zaznaczyła.
Przypomniała, że Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej organizowało protest przeciwko likwidacji gimnazjów. - Zebrano prawie milion podpisów. Zostało to złożone do Sejmu i zupełnie zlekceważone. W ogóle głosów przeciw nie brano pod uwagę - oceniła.
- Przeciwko likwidacji gimnazjów protestowali ci, którzy je znali, to znaczy rodzice uczniów, którzy do gimnazjum chodzili, także byli uczniowie gimnazjów. A zyskiwano poparcie ludzi, którzy z tym wiele wspólnego nie mieli, a pamiętali czasy swojego dzieciństwa, kiedy chodzili do 8-letniej szkoły. To był rodzaj ściągania zwolenników - skomentowała Starczewska.
Jej zdaniem, "obecny strajk dotyczy bardzo niskich zarobków nauczycieli, ale wynika z ogólnej atmosfery, która zapanowała w szkolnictwie, ze zdewastowania tego szkolnictwa, z chaosu, który panuje w szkołach".
- Chodzi o godność nauczycieli dlatego, że nikt nie wziął pod uwagę ich opinii, dlatego że takie niskie zarobki przy takim nawale pracy, są czymś upokarzającym. Poza tym, ten system nie zaczął się naprawiać, tylko się gwałtownie pogorszył - mówiła.
Pytana, gdzie jest w tym wszystkim myślenie o uczniach, przyznała, że "to jest bardzo trudna sprawa".
- Ten strajk ma wymowę taką ogólnospołeczną, nie tylko dotyczącą zarobków, choć te zarobki są podstawową sprawą - mówiła. - To jest walka, w której wszyscy powinniśmy być solidarni, to jest walka o przyszłość szkoły - dodała.
"Kwestia płacowa jest czubkiem góry lodowej"
- My nie możemy strajkować z powodów politycznych, ale de facto ta kwestia płacowa jest czubkiem góry lodowej, bo bez zmiany sposobu kształcenia nauczycieli, bez pozyskiwania młodych nauczycieli, nie zmienimy polskiej szkoły, a ta zmiana jest naprawdę niezbędna - mówił Sławomir Broniarz.
- Bo to, co robi pani minister Anna Zalewska, to jest takie empiryczne doświadczenie z własnego dzieciństwa, własnego dorobku szkolnego przeniesione w XXI wiek. Między latami 70. a dzisiejszymi jest przepaść - dodał.
Broniarz odniósł się także do podpisania porozumienia ze stroną rządową przez przedstawiciela NSZZ "Solidarność" Ryszarda Proksę. - Widocznie takie decyzje otrzymał od swojego kierownictwa, czyli od pana Piotra Dudy. Mam wrażenie, że po prostu takie było polityczne zapotrzebowanie, że jeden związek zawodowy to podpisał - stwierdził szef ZNP.
- Przypuszczam, że nawet gdyby Proksa nie chciał, musiał podpisać porozumienie - dodał.
Przypomniał, że żądania nauczycieli zaczynały się od 17 miliardów. - Dzisiaj nasze oczekiwania są na poziomie niecałych 8 miliardów. To jeżeli ktoś robi krok, to raczej my te kroki do tyłu wykonujemy - ocenił.
Broniarz: rząd zrobił krok jedynie do drukarni
Pytany, czy od piątku do niedzieli, kiedy odbyły się rozmowy "ostatniej szansy" rząd zrobił jakiś krok, odpowiedział: - Tak, do drukarni. Bo przygotowanie tego projektu, który nam werbalnie przekazał odbyło się teraz w wersji papierowej. To był jedyny postęp w tych negocjacjach. W piątek byliśmy zaskoczeni propozycjami rządu, na konferencji prasowej zobaczyliśmy przekaz multimedialny, a papiery dostaliśmy w niedzielę. Z tym że one w ogóle nie korespondowały z naszymi oczekiwaniami.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24