300 tysięcy złotych zadośćuczynienia i około tysiąca złotych dożywotniej renty - tyle chce wywalczyć od PZPN Artur Zaborowski, który trzy lata temu na meczu Ruchu Chorzów niemal stracił prawe oko, a teraz właściwie na nie nie widzi. Sąd jednak odrzucił jego roszczenia, bo uznał, że organizator nie zawinił.
Trwający dwa lata proces wytoczony Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej - zakończył się wyrokiem sądu, że organizator meczu i firma ochroniarska dopełniły szczególnej staranności, żeby mecz przebiegł w bezpieczny sposób. Nawet jeśli doszło do burd.
W tej sytuacji poszkodowany kibic, żeby otrzymać odszkodowanie, musiały sam znaleźć tego, który rzucił w jego twarz kamieniem. - Niestety jesteśmy zakładnikami takiego prawa gdzie, jeżeli nie da się wskazać sprawcy, to ubezpieczyciel nie wypłaca odszkodowania - tłumaczy Agnieszka Olejkowska, rzeczniczka PZPN.
"Nie poddam się"
Ustawodawca mógłby pomyśleć, by zliberalizować przepisy, by chroniły zwykłego, grzecznego, uczestnika imprez masowych Mariusz Fras
Tak mogłoby się wydawać, skoro za 7-godz. ubezpieczenie finału Pucharu Polski PZPN zapłacił 18 tysięcy złotych. Jednak organizatorzy płatnych imprez masowych wykupują tzw. ubezpieczenia od winy, a nie od ryzyka. Czyli odszkodowania wypłacane są tylko wtedy, gdy organizator nie dopełni obowiązków.
- Ustawodawca mógłby pomyśleć nad zliberalizowaniem przepisów, by chroniły zwykłego, grzecznego, uczestnika imprez masowych - zauważa prawnik, Mariusz Fras. To jednak oznaczałoby ogromny wzrost kosztów polis ubezpieczeniowych. Nawet o kilkaset procent.
Kibicu, ubezpiecz się
Kibic może ubezpieczyć się indywidualnie. Mieczysław Ficner z PZU przyznaje, że jest to zabezpieczenie, bo w przypadku wypadku mamy zagwarantowaną wypłatę odszkodowania, oczywiście pod warunkiem, że zachowywaliśmy się zgodnie z regułami.
Ale część firm nie pokrywa szkód powstałych na trybunach. Uznają, że kibicowanie to sport ekstremalny. Składka za takie ubezpieczenie jest o wiele wyższa.
Źródło: Fakty TVN