- Na obietnicach się skończyło. Nasze wrażenie jest takie, że minister zapoznał się ze sprawą na samym początku i tak to zostało - mówiła po spotkaniu z ministrem Zbigniewem Ćwiąkalskim jedna z żon żołnierzy aresztowanych w związku ze zdarzeniami w Nangar Khel.
Początkowo z rodzinami wojskowych miał się spotkać wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona, jednak protestujący zażądali spotkania z samym szefem resortu. Według opublikowanego komunikatu resortu, minister sprawiedliwości "zadeklarował dalsze monitorowanie przebiegu postępowania prokuratorskiego oraz wyjaśnienie wątpliwości zgłoszonych przez rodziny żołnierzy".
Jednak rodyinz aresytowanzch onieryz po rozmowie nie były zadowolone. - Tej rozmowy nawet nie będę komentować, bo nie ma tak naprawdę czego - mówiła jedna z żon wojskowych. Według innej z nich minister zapoznał się ze sprawą na jej początku i od tej pory nie zmienił swojej opinii.
"Tym państwem rządzi prokuratura"
Od rana kobiety protestowały przed resortem sprawiedliwości. Wywiesiły transparenty i skandowały hasła. - Przyjechałam zaprotestować przeciw niesprawiedliwości, jaka spotkała mojego męża, moją rodzinę i wszystkie rodziny siedmiu aresztowanych żołnierzy - powiedziała Anna Borysiewicz.
Atmosfera przed ministerstwem było bardzo gorąco. - Przyjechaliśmy, aby się wreszcie ktoś obudził. Bo mamy wrażenie, że prokuratura rządzi tym państwem i nikt jej nie kontroluje - żaliła się jedna z żon.
Wejdą wszyscy albo nikt
Spotkanie mogło jednak nie dojść do skutku, przez sprzeciw pozostałych protestujących przed ministerstwem. Z ministerstwa do protestujących wyszła jednak oferta spotkania matek i żon z jednym z prokuratorów. Jak relacjonuje reporter TVN24, kobiety były gotowe się na takie spotkanie zgodzić, ale inni protestujący zmusili je do pozostania na zewnątrz.
Pod ministerstwem swój sprzeciw wobec wymiaru sprawiedliwości wyrażają bowiem jeszcze członkowie Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu z Bielska Białej. Oni również żądają spotkania z Ćwiąkalskim. Gdy matki i żony żołnierzy chciały wejść do budynku, by porozmawiać z prokuratorem i poczekać w środku na ministra, członkowie Stowarzyszenia postawili im warunek: - Do środka wejdą wszyscy albo nikt. Ostatecznie zmienili jednak zdanie.
Żołnierze nadal w areszcie
Tragedia w Nangar Khel wydarzyła się 16 sierpnia 2007 r. W wyniku ostrzału zginęło ośmioro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci. Sześciu żołnierzom z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na niebroniony obiekt cywilny. Wszyscy przebywają w areszcie.
Źródło: TVN24, PAP