Osoby, które w niejasnych okolicznościach wpłacały pieniądze na kampanię Janusza Palikota wpłacały również na kampanię Palatformy Obywatelskiej - ustalili dziennikarze "Newsweeka Polska".
"Dotarliśmy do historii konta wyborczego Platformy z 2005 r., przez które przepływały wszystkie przelewy na kampanię. To gruby, liczący kilkaset stron plik wydruków" - pisze "Newsweek".
Dziennikarze przeanalizowali przelewy na kampanie Palikota. Okazało się, że część nazwisk pokrywa się z tymi, które figurują na listach osób wpłacających na kampanię wyborczą PO. Jedną z tych osób jest na przykład emeryt Arkadiusz Łątka z Lublina.
"Żegnam, nie komentuję"
Pan Arkadiusz był jednym z pierwszych, którzy wpłacili pieniądze na partię Donalda Tuska. 30 czerwca 2005 roku wpłacił 5 tys., a siedem dni później dołożył 7,5 tys. na komitet wyborczy Janusza Palikota, który był członkiem PO dopiero od kilku dni. - Sprawy osobiste należą tylko i wyłącznie do mnie, żegnam - komentuje całą sytuację Łątka.
Tak samo postąpił Krzysztof Kozieł, który w 2005 roku miał 26 lat. Palikotowi ofiarował 8,4 tys. a PO 12,5 tys. W rozmowie z "Newsweekiem" powiedział, że pieniądze pochodził z zarobionych przez niego w USA oszczędności. Hojny młodzieniec do dzisiaj mieszka z rodzicami.
Skąd student ma pieniądze?
Sprawa finansowania kampanii wyborczej Jaunsza Palikota ciągnie się od dłuższego czasu. Media donosił o niejasnościach, w związku z wpłatami na konto posła sporych kwot przez między innymi studentów i emerytów. Podejrzewano, że na konto Palikota za pośrednictwem ludzi "słupów" wpłacono ponad 84 tys. zł podczas gdy limit wynosi 21 tys. Pieniądze na konta podstawionych ludzi miały trafiać za pośrednictwem jednego z działaczy PO w Lublinie. Jednak badająca sprawę prokuratura śledztwo umorzyła nie znajdując śladów przekroczenia prawa. Po ponownym nagłośnieniu sprawy przez media, sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.
Źródło: Newsweek