- "Solidarność" jest jedna i wciąż żyje - mówił podczas uroczystych obchodów 30-lecia związku w Krakowie przewodniczący NSZZ "S" Janusz Śniadek. Dodał, że on i jego koledzy poczuli się wystąpieniem premiera Tuska w Gdańsku "głęboko urażeni i obrażeni". - Nie podając daty śmierci tej pierwszej ani narodzin tej drugiej w zasadzie wytworzył sytuację, że przestaliśmy wiedzieć, na jakiej uroczystości jesteśmy. Została zakwestionowana tożsamość jubilata - uważa Śniadek
- Pierwsza i jedyna Solidarność żyje. Jeżeli umarła, to wyłącznie w sercach tych, którzy tak twierdzą. My, ludzie "S", należący do "S", działający w niej, budząc się co rano nie mamy żadnych wątpliwości, do jakiej "S" należymy: pierwszej czy drugiej. Należymy do jedynej - mówił przewodniczący.
31 sierpnia podczas uroczystości w Gdańsku Donald Tusk mówił, że "fenomen pierwszej Solidarności polegał na tym, że wszyscy uczestniczyli w tym wielkim świecie, stając się z godziny na godzinę lepszymi". - Wtedy Solidarność liczyła 12 mln ludzi - przypomniał Tusk. Zapytał też retorycznie "co się stało z tymi 9 mln, które dzisiaj nie odnajdują się w Solidarności?". Po tych słowach na sali rozległy się gwizdy.
W sobotę Janusz Śniadek powiedział, że nie oczekuje od premiera przeprosin. - Uroczyście oświadczam i przysięgam: pierwsza, jedyna "Solidarność" żyje - podkreślił. Nagrodzono go oklaskami, a zebrani w Teatrze im. J. Słowackiego skandowali: "Solidarność".
PO wychodzi
Do byłych działaczy "S", którzy "wybrali inną drogę, odeszli do innych zadań, do polityki i biznesu" Śniadek zaapelował: - Uszanujcie nasz wybór. Uszanujcie wybory tych, którzy pozostali w "Solidarności". Uszanujcie go i nie pouczajcie nas, na czym polega solidarność, jak mamy obchodzić swoje urodziny, kogo mamy lubić, a kogo nie.
Przytoczył też słowa piosenki: "Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał, wrogów poszukam sobie sam".
W trakcie wystąpienia z teatru wyszli parlamentarzyści PO: posłowie Jerzy Fedorowicz, Ireneusz Raś i senator Stanisław Bisztyga. - Przyszedłem na zaproszenie małopolskiej "Solidarności" i Rady Miasta Krakowa. Jestem wychowany na etosie "S" i rozumiem, że solidarność to wspólnie i razem. Tymczasem inny gość tej uroczystości pan Śniadek rozpoczynając swoje wystąpienie wszedł w buty polityczne i zaczął dzielić ludzi "S" - powiedział Raś.
Kaczyński: Cóż to za wolność
Podczas uroczystości odczytany został list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Wolnej Polski nie byłoby dziś bez Was, nie byłoby jej bez wielkich tradycji niepodległościowych tego regionu i bez przewodnictwa Jana Pawła II. Nie byłoby jej bez Krakowa - podkreślił Kaczyński. Jego zdaniem wywalczona wolność jest "dalece ułomna", skoro pracownik jest niejednokrotnie traktowany jak przedmiot lub "śrubka w maszynie, która można wyrzucić, gdy się zużyje".
- Cóż to za wolność, gdy jest reglamentowana według zasobności portfela. Cóż to za wolność, w której poniewiera się krzyż i hańbi pamięć św. pamięci prezydenta RP - napisał prezes PiS.
Solidarny Kraków
Krakowskie obchody 30-lecia powstania NSZZ "Solidarność" w Małopolsce zostały zorganizowane pod hasłem "Nie oddamy Sierpnia". Rozpoczęła je msza św. w katedrze na Wawelu, której przewodniczył metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przypomniał dzieje krakowskiej "S". Jak podkreślił robotnicy protestujący w sierpniu 1980 r. w innych częściach kraju czekali na to, co zrobi Kraków, a Kraków i jego najmłodsza dzielnica Nowa Huta nie zawiodły oczekiwań rodzącej się "Solidarności".
Na placu o. Adama Studzińskiego otwarta została wystawa fotografii Stanisława Markowskiego "Ku wolności z Janem Pawłem II", a pod Krzyżem Katyńskim związkowcy złożyli kwiaty.Na Rynku Głównym zaplanowano recital Andrzeja Sikorowskiego i Mai Sikorowskiej oraz widowisko "Sierpień 1980, sierpień 2010". Wmurowana zostanie też tablica: "Nie oddamy Sierpnia", która ma przypominać o brawurowej akcji przeprowadzonej w stanie wojennym przez kilku młodych ludzi. 25 sierpnia 1982 r. Jerzy Donimirski i Antoni Zieliński przebrani za robotników wmontowali na Rynku tablicę z hasłem "Nie oddamy Sierpnia" i z symbolem "S" walczącej.
Podczas uroczystego zebrania delegatów małopolskiej "S" wręczono medale wybite z okazji 30-lecia, a zaprojektowane przez Czesława Dźwigaja. Pośmiertnie przyznano je: zastrzelonemu przez SB podczas demonstracji w Nowej Hucie w 1982 r. Bogdanowi Włosikowi, kapelanowi "S" ks. Kazimierzowi Jancarzowi oraz działaczowi "S" Kazimierzowi Fuglowi. Medale otrzymali też inni związani z "S" kapłani m.in. ks. Władysław Palmowski, ks. Niward Karsznia i ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski oraz działacze "S" Barbara Niemiec i Mieczysław Gil.
Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Józef Pilch wręczył przewodniczącemu małopolskiej "S" Wojciechowi Grzeszkowi Medal 750-lecia lokacji Krakowa przyznany związkowi z okazji jego 30-lecia. Grzeszek dziękując za wyróżnienie mówił, że "S" wspierała procesy ważne dla rozwoju Małopolski i Krakowa i dała miastu wielu ludzi, którzy nie kryją swojego solidarnościowego rodowodu.
Smoleńsk to nie Katyń
W rozmowie z dziennikarzami Grzeszek odżegnał się od pomysłu umieszczenia na krzyżu upamiętniającym ofiary mordu katyńskiego, który znajduje się u podnóża Wawelu, jeszcze jednej daty: "Smoleńsk 2010", o czym donosiła "Gazeta Wyborcza". Zaprotestowała przeciwko temu Federacja Rodzin Katyńskich w Krakowie.
- Mnie chodziło o tablice upamiętniającą, że tam się ludzie zbierali, a nie o jakikolwiek napis na krzyżu. To przekłamanie - powiedział Grzeszek.
Źródło: PAP, tvn24.pl