Szykuje się kolejny protest kierowców ciężarówek. W poniedziałek w godzinach 12-15 kierowcy będą jeździć po drogach wolniej niż zwykle. - Premierzy zajęci Euro 2012, zapominają o podstawowej swojej misji, czyli zarządzaniem państwem - grzmią kierowcy.
- Jesteśmy oburzeni, że rząd ignoruje problemy - mówi prezes Zrzeszenia Transportowców Jan Buczek. - Bardzo obawiamy się, że premierzy zajęci Euro 2012, zapominają o podstawowej swojej misji, czyli zarządzaniem państwem. Sytuacja wygląda tak jak na Titanicu. Orkiestra gra, a statek tonie - dodaje Buczek.
Przewoźnicy domagają się pozostawienia dotychczasowej, winietowej formy opłat za korzystanie z dróg i nie zgadzają się na wprowadzenie opłat za przejechane kilometry na autostradach. Transportowcy protestują też przeciwko wysokim cenom oleju napędowego oraz domagają się od szefa rządu konkretnych kroków, które udrożnią ruch na wschodniej granicy.
- Jesienią, gdy minister finansów będzie przygotowywać sprawozdanie gospodarcze, okaże się że nie ma wpływu z eksportu. I wtedy panowie będą histerycznie martwić się, jak to naprawić. Ale będzie już za późno, pociąg odjechał - ostrzega Buczek.
Poniedziałkowy protest będzie kolejną - po zatrzymaniu pojazdów na poboczach 11 czerwca - formą protestu przewoźników.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24