Tragiczna śmierć dziecka w Zabrzu. Siedmioletni chłopiec zmarł po długotrwałej, nieskutecznej reanimacji. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie zaczadzenie. Opiekunowie zostawili chłopca bez opieki, a w mieszkaniu wybuchł pożar. To nie jedyna ofiara pożaru w ostatnich godzinach. W Częstochowie strażacy gasząc pożar znaleźli trzy zwęglone ciała.
Strażacy i policjanci z Zabrza otrzymali zgłoszenie o wybuchu pożaru po północy. Powiadomili ich o tym zdarzeniu mieszkańcy. Ogień pojawił się w mieszkaniu na parterze trzypiętrowego budynku przy ulicy Rataja. Gdy na miejsce dotarła straż pożarna, chłopca już wyniesiono z mieszkania.
Zostawili dziecko, poszli do sklepu
Gdy opiekunowie wrócili do domu, znaleźli chłopca leżącego w łazience. W pokoju w tym czasie trwał niewielki pożar. Konkubent matki wyniósł dziecko na rękach z zaczadzonego mieszkania. Policjanci podejrzewają, że chłopiec obudzony przez dym, poszedł do łazienki. Ilość tlenku węgla, którą wcześniej nawdychał, okazała się śmiertelna. Chłopiec nie przeżył reanimacji.
27-letnia matka chłopca i jej 25-letni konkubent zostali zatrzymani przez policję. Wyszli z domu na półtorej godziny, gdy dziecko spało. Poszli do sklepu, prawdopodobnie po alkohol.
Matka i jej partner przesłuchani
W czasie przesłuchania potwierdzili, że gdy wychodzili, dziecko spało. Po powrocie zastali tragedię. Stan emocjonalny matki nie pozwolił na szczegółowe przesłuchanie. - Kobieta trafiła do psychologa - mówi Alina Skoczyńska, szefowa zabrzańskiej prokuratury. - Podstawą do oceny zachowania matki i jej partnera w stosunku do poszkodowanego dziecka będzie przede wszystkim ustalenie przyczyn pożaru - dodaje Skoczyńska.
Jeśli usłyszą zarzuty niedopełnienia obowiązku opieki nad dzieckiem, wówczas grozi im do pięciu lat więzienia.
Trzy ofiary ognia w Częstochowie
To nie jedyny tragiczny w skutkach pożar ubiegłej nocy. W Częstochowie trzech mężczyzn zginęło, gdy ogień wybuchł w mieszkaniu na ostatnim piętrze dwupiętrowego budynku. Mieszkanie spłonęło doszczętnie, wraz z drzwiami, oknami, stropem i całym wyposażeniem. Ogień objął również część dachu.
- Pożar był stosunkowo niewielki, objął 15-metrowe mieszkanie i około 2 mkw. dachu. Akcja gaśnicza była jednak bardzo trudna, trwała cztery godziny. Ze względu na zadymienie i wysoką temperaturę strażacy pracowali w aparatach ochronnych, trzeba też było użyć drabiny - relacjonował rzecznik straży pożarnej Jarosław Wojtasik.
Ogień gasiło sześć jednostek straży pożarnej. Gdy strażacy dotarli na miejsce, płomienie wydostawały się już przez okna i objęły część dachu. Jednego z lokatorów sąsiednich mieszkań trzeba były wyprowadzić z domu po drabinie. Wewnątrz płonącego lokalu strażacy znaleźli zwęglone zwłoki trzech mężczyzn.
Ofiary to prawdopodobnie zajmujący spalone mieszkanie dwaj bracia w wieku 55 i 61 lat oraz ich 39-letni znajomy. Policja i strażacy wyjaśniają teraz przyczyny pożaru oraz ustalają tożsamość ofiar.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24