Tadeusz Emilianowicz i jego żona Bożena żyją na 12 metrach kwadratowych, bez ciepłej wody, zameldowania i żadnych perspektyw na zmianę. Pokój w piwnicy - po pożarze ich mieszkania - dano im tymczasowo, "na przeczekanie". Ale żyją tak już siedem lat.
12 metrów kwadratowych w piwnicy musi im wystarczyć za sypialnię, pokój dzienny i kuchnię. Cieszą się, że mają prąd, bo na ciepłą wodę nie mają co liczyć. - Grzejemy wodę i w misce się myjemy - mówi pan Tadeusz.
Mały metraż, wilgoć i brak ciepłej wody to tylko część problemów. Najgorsze jest to, że w tym "tymczasowym" mieszkaniu państwo Emilianowicz nie mogą zostać zameldowani.
Budynek, w którym żyją ma bowiem skomplikowaną sytuację prawną. Spór o prawo własności toczy się między gminą a rzekomymi właścicielami od lat. - Czuję się jak bezdomny - mówi rozżalony pan Tadeusz.
"Sytuacja jest trudna..."
Mężczyzna wraz z żoną liczą, że ten tymczasowy lokal zastępczy gmina wymieni w końcu na prawdziwe mieszkanie. Czy tak się stanie? - Sytuacja jest trudna. Na dzień dzisiejszy nie mam ani mieszkań komunalnych ani socjalnych - stwierdza Jerzy Bakiewicz, wójt gminy Bierzwnik. I odpiera zarzuty, że zapomniał o państwie Emilianowicz.
Ich trudna sytuacja znana jest pracownikom opieki społecznej, choć na co dzień małżeństwo nie korzysta z ich pomocy. Zdaniem kierownik ośrodka pomocy społecznej jest rozwiązanie: wynajęcie mieszkania ze wsparciem ośrodka pomocy społecznej. - Jeśli będą mieli umowę najmu, to otrzymają dodatek mieszkaniowy - mówi Bronisława Chyś z Ośrodka Pomocy Społecznej w Bierzwniku.
Po interwencji reporterów "Prosto z Polski" pomoc obiecał także wójt gminy. Jak deklaruje, będzie się starał rozwiązać problem jeszcze przed zimą.
Starszemu małżeństwu z roku na rok co raz trudniej żyć w takich warunkach - tym bardziej, że pan Tadeusz zaczął poważnie chorować. - Chciałabym w końcu żyć jak człowiek, w godnych warunkach - mówi pani Bożena.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24