To Trybunał Konstytucyjny powinien zdecydować, kto prowadzi politykę zagraniczną na szczycie - uznał wicepremier Grzegorz Schetyna. Jak powiedział w TVN24, PO nie planuje zmiany konstytucji do końca prezydentury Lech Kaczyńskiego. – To się nie uda, to walka z wiatrakami - mówił Schetyna.
Wicepremier przyznał, że "w perspektywie" Platforma Obywatelska zmierza do zmiany konstytucji w sprawie "jasnego podziału kompetencji". Obecnie - jego zdaniem - jest to niemożliwe, bo opozycji nie zależy na kształtowaniu systemu władzy w państwie, ale wyłącznie na realizacji swoich partykularnych interesów. - Nie mamy większości w Sejmie - dodał Schetyna.
Szczytowy "zamach stanu"
Komentując słowa prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, który awanturę o samolot nazwał "kieszonkowym zamachem stanu", wicepremier stwierdził, że prawdziwy, "poważny zamach stanu" nastąpił w środę, gdy prezydent przybył na obrady szczytu. Jak przypomniał, dotychczas na takie posiedzenia z Polski przyjeżdżali premierzy. - Zmienili to Kaczyńscy - podkreślił.
Dlatego - dowodził - tak ważna jest zmiana konstytucji w zakresie kompetencji premiera i prezydenta. - Po co tworzyć fikcje i demonstracje w Brukseli, wystarczy, że mamy wojenki w Polsce - dodał. Według Schetyny, jeśli nie uda się obecnie zmienić konstytucji, to powinno się przynajmniej zbudować "dobry, racjonalny obyczaj".
Schetyna: to była tylko demonstracja
Grzegorz Schetyna powtórzył, że co prawda prezydent w Brukseli przebywa jako głowa państwa, a nie "prywatna osoba" (jak mówili wcześniej politycy PO), to nie zmienia faktu, że Lech Kaczyński nie jest oficjalnym członkiem polskiej delegacji. - Prezydent nie miał przygotowanego wystąpienia na szczycie, chciał jedynie zademonstrować swoją obecność - mówił szef MSWiA.
Pytany o komentarz do słów premiera skierowanych do prezydenta: "Chcieć to sobie możesz", Schetyna powiedział, że obecnie czeka na potwierdzenie tej wypowiedzi. - Mam inną wiedzę na ten temat - zastrzegł. Dodał jednak, że jeśli to prawda, to taka reakcja premiera byłaby zrozumiała. - Jest skutek, jest przyczyna. Kto rozpoczyna wojnę, potem musi się spodziewać konsekwencji - stwierdził.
Schetyna nie wykluczył, że Lech Kaczyński i Donald Tusk wrócą ze szczytu razem, jednym samolotem.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24