Ciągnący się od lat "etap analityczny" w sprawie zakupu samolotów dla najważniejszych osób w państwie właśnie się zakończył - oznajmił w radiu TOK FM szef MON Bogdan Klich. Oznacza to, że zakup nowych maszyn dla władz będzie możliwy jeszcze w tym roku. Obecnie zarówno prezydent, jak i premier latają nawet 30-letnimi maszynami.
- Ku mojemu zadowoleniu, przedstawiciele doszli do ustaleń, jakie samoloty są potrzebne. Uznano, że uproszczona procedura jest tą, którą należy zastosować - mówił Klich.
Minister obrony poinformował, że 8 stycznia odbyło się spotkanie przedstawicieli kancelarii prezydenta, premiera, marszałka Sejmu i Senatu. Zapowiedział też, wspólne wnioski ze spotkania zostaną przesłane premierowi jeszcze w czwartek.
Nowe samoloty może jeszcze w 2009 r.
Według Klicha jeśli rządowi uda się znaleźć fundusze poza budżetem MON, to możliwy będzie zakup samolotów jeszcze w tym roku, jeśli zaś nie, procedury przetargowe potrwają do końca 2010 roku.
O wymianie samolotów rządowych mówi się od kilkunastu lat. Ostatni przetarg na 6 nowych samolotów, rozpisany w 2006 roku, odwołano w czerwcu ub. roku z powodu błędów w warunkach przetargu - zarzucano, że przetarg mógł wygrać tylko brazylijski Embraer. Kolejny przetarg miał ruszyć na początku bieżącego roku.
Obecnie przedstawiciele najwyższych władz w państwie latają samolotami Tu-154 i ponad 30-letnimi Jakami-40. Na krótszych trasach przewozi się pasażerów samolotami M-28 i śmigłowcami, z których część także lata od lat 70.
Prezydencki pech
Ostatnio do rządowych samolotów nie ma szczęścia prezydent Lech Kaczyński. Poza środowym przypadkiem opóźnienia wylotu na spotkanie z Wiktorem Juszczenką, wcześniej prezydenckie plany kilkakrotnie pokrzyżowała awaria rządowego TU-154 podczas wizyty na Bliskim Wschodzie.
W czasie postoju samolotu na płycie zimnego Ułan Bator doszło do rozhermetyzowania systemu, który wykorzystywany jest przy starcie i lądowaniu maszyny. Dlatego prezydent kontynuował wizytę na Bliskim Wschodzie pożyczoną mongolską maszyną.
Źródło: PAP