Tuż przed posiedzeniem Sejmu rząd zgłosił autopoprawkę do projektu ustawy dotyczącej cen prądu. Zakłada ona między innymi dodatkowe rekompensaty dla firm handlujących energią elektryczną, podnosząc o 5,5 miliarda złotych koszt całego rozwiązania. Propozycję komentowali politycy. - To jednorazowe, strażackie działania - ocenił poseł PO Andrzej Czerwiński. - Podwyżka będzie, tylko będzie miała charakter ukryty - powiedział Marek Sawicki z PSL.
Podobnie jak w pierwszej wersji ustawy, głównymi proponowanymi rozwiązaniami w walce z drożejącym prądem ma być obniżenie akcyzy z 20 złotych na 5 złotych oraz 95-procentowa redukcja tak zwanej opłaty przejściowej, czyli jednego z kosztów dystrybucji energii. W autopoprawce mowa jest o "mechanizmie utrzymania cen energii elektrycznej przy jednoczesnej wypłacie utraconych przychodów przedsiębiorstwom obrotu oraz dystrybucyjnym".
Oznacza to, że firmy sprzedające energię elektryczną będą miały obowiązek utrzymania cen i stawek w taryfie w 2019 roku na poziomie z początku roku 2018.
"Podwyżka będzie, tylko będzie miała charakter ukryty"
W piątek rano, jeszcze przed nadzwyczajnym posiedzeniem Sejmu, który miał zająć się projektem zmian w ustawie, politycy komentowali propozycję rządu.
Marek Sawicki z PSL mówił o funduszu, na który będą odprowadzone środki z zielonych certyfikatów. - 80 proc. tych środków będzie na rekompensatę cen, więc będą na bieżąco przejadane, a tylko 20 proc. będzie na inwestycje ekologiczne. PiS przespał trzy lata - stwierdził. Odniósł się tym samym do rekompensat, jakie firmy mają dostawać w związku z utrzymaniem cen z 2018 roku. Na ich wypłatę przeznaczono 4 miliardy złotych. Z kolei miliard złotych przeznaczono na zasilenie krajowego systemu zielonych inwestycji.
Poseł PSL dodał, że "podwyżka [cen energii - przyp. red.] będzie, tylko będzie miała charakter ukryty, a najczęściej zapłacą ją samorządowcy i przedsiębiorcy".
Andrzej Czerwiński z PO stwierdził, że "jeśli w ciągu tego roku nie przygotuje się rozwiązań prawnych, (...) to te ceny i tak będą rosły". - Dziś tą ustawą rząd nie wpływa na koszty energii. On zmniejsza tylko skutki podwyżek [cen energii - red.] i to jednorazowo - ocenił. Stwierdził, że "jest to jednorazowe, strażackie działanie, które nie ma nic wspólnego z systemowym uregulowaniem cen energii".
PSL zgłosi poprawki
Rządową autopoprawkę komentował również lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Władysław Kosiniak-Kamysz na zwołanej w Sejmie konferencji ocenił, że panuje "wielki chaos energetyczny i brak [jest - red.] jakiejkolwiek strategii energetycznej, zadbania o bezpieczeństwo energetyczne Polski i Polaków". Zapowiedział także, że jego partia złoży poprawki do rządowego projektu, które będą przewidywały obniżenie akcyzy do poziomu 0,5 euro, obniżenie opłaty przejściowej do 1 grosza i zapewnienie - jak podkreślił - że ta ustawa "nie jest tylko na rok 2019".
- My wpiszemy, że te stawki nie mogą się zmienić w ciągu 20 lat. Chodzi o trwałość tej ustawy, żeby to nie było epizodyczne i jednoroczne, żeby to nie była atrapa - zapewniał Kosiniak-Kamysz.
"Te poprawki idą w bardzo złym kierunku"
Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej oceniła, że "te poprawki [proponowane przez rząd - przyp. red.] idą w bardzo złym kierunku. Zapowiedziała także, że w styczniu jej partia będzie przygotowywać strategię odejścia od węgla. Uważamy, że odnawialne źródła energii to jest zarówno energia tańsza, jak i energia czysta, która nie truje Polaków.
- Dla nas jednym z najważniejszych zadań na rok 2019 będzie stworzenie kompleksowej energetyki związanej z energią w Polsce - zapowiedziała szefowa Nowoczesnej.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24