Rząd zapowiada: będziemy ciąć etaty w administracji. W ciągu miesiąca ma przesłać do Sejmu stosowną ustawę. Urzędnicy bronią się przed zwolnieniami - pisze "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z projektem, w roku 2011 r. liczba etatów w ministerstwach, agencjach rządowych, urzędach wojewódzkich, skarbówce, ZUS, KRUS, NFZ, NFOŚ, PRFON ma zmniejszyć się o 10 procent.
Jak wskazuje "GW", byłby to powrót do sytuacji sprzed trzech lat, bo o tyle właśnie wzrosła liczba urzędników, od kiedy rządzi Donald Tusk (gdy jesienią 2007 r. Platforma obejmowała władzę, w administracji państwowej i samorządowej pracowało 576 tys. osób, w marcu 2010 r. - niemal 60 tys. więcej).
Ministerstwa protestują
Szef zespołu doradców premiera Michał Boni, który przygotowywał projekt, przyznaje, że podczas trwających konsultacji międzyresortowych otrzymał sporo uwag, w których ministerstwa bronią się przed zwolnieniami.
- Najczęstsze argumenty? Że ostatnio już zwalniały albo że zadania urzędu wymagają liczby pracowników na obecnym poziomie, np. w związku z rozliczaniem unijnych funduszy albo zbliżającą się polską prezydencją w Unii Europejskiej od połowy 2011 r. - mówi "GW" Boni.
Kiedy odpowie ministerstwom na ich uwagi? Najpierw chce dostać analizy w sprawie przyrostu zatrudnienia w ostatnich latach, które sam zamówił. Mają pokazać, w których instytucjach i wydziałach urzędów był największy wzrost etatów i czy było to uzasadnione zwiększeniem ich zadań.
Boni zastrzega, że rząd nie chce ciąć etatów na ślepo. - Żeby uniknąć sytuacji, gdy resort, który zatrudnia np. tysiąc osób, zwolni nagle sprzątaczki, a za chwilę zapisze w wydatkach konieczność wynajęcia firmy sprzątającej. To żadna oszczędność - mówi szef zespołu doradców premiera.
Od stycznia zwolnienia
W projekcie ustawy będzie też wskazanie do 10-proc. redukcji dla Kancelarii Prezydenta, Sejmu i Senatu, KRRiT, NIK i IPN.
Jak tłumaczy Boni, nie mogły zostać objęte obowiązkiem cięć, bo nie podlegają premierowi, a ich budżety ustala Sejm. Mogłyby zaskarżyć ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
W ciągu miesiąca projekt ma trafić do Sejmu tak, aby ustawa została uchwalona w listopadzie, a od stycznia zaczęły się zwolnienia. Redukcje mają potrwać do 1 lipca 2011 roku, a miesiąc później premier ma dostać końcowy raport z każdego urzędu.
Zwalniani dostaną odprawy. Rząd szacuje, że w 2011 r. zaoszczędzi na cięciach ok. 1,2 mld zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24