Syn zgodnie z ostatnią wolą zmarłego ojca rozsypał w morzu jego prochy. Sąd w Bydgoszczy dwukrotnie go za to ukarał. Mężczyzna uważa, że to co zrobił jest zgodne z prawem.
- Po odebraniu z poznańskiego krematorium urny z prochami i dokumentu potwierdzającego spopielenie zwłok pojechałem nad Bałtyk. Otworzyłem urnę i prochy ojca zatopiłem w morzu. Teraz jestem za to skazany. A przecież tylko spełniałem jego ostatnią wolę - mówi Marcin Gorzkowski z Bydgoszczy.
Zgodne z prawem?
Innego zdania jest bydgoski sąd, dla którego rozsypanie zwłok na falach to nie "zatopienie”. Nie ma oczywistego przepisu, który zakazywałby takiego sposobu grzebania prochów, bo jak zatopić prochy nie rozsypując ich uprzednio - mówi pan Marcin.
Znieważył zwłoki, których nie było
Prokuratura wytoczyła sprawę o sposób pochowania. Najpierw oskarżono go o znieważenie zwłok. Sąd jednak uznał, że w urnie zwłok nie było, więc nie może być mowy o braku należytego szacunku dla ludzkich szczątków. Potem prokuratura stwierdziła, że naruszył prawo o sposobie pochówku. Sąd grodzki w Bydgoszczy ukarał go naganą za to, że otworzył urnę i rozsypał prochy. "Potraktował urnę jak trumnę, której otwierać nie wolno, a prochy jak zwłoki, których zatapiać w morzu nie można, chyba że jest to osoba zmarła na statku i nie ma możliwości pochowania jej w inny sposób" - uzasadniano w postanowieniu sądu. Pan Marcin dostał kolejną grzywnę - tysiąc złotych. Jednak od tego wyroku zamierza się odwołać i walczyć dalej o dobre imię swoje i zmarłego ojca.
Europa na tak
W Niemczech na przykład można wynająć specjalny stateczek i wraz z rodziną wypłynąć na morze, by tam uroczyście rozsypać prochy zmarłego.
Źródło: "Gazeta Pomorska"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu,TVN24