Żadnych czynności w celu oczyszczenia fragmentów samolotu prezydenta Polski rosyjskie organy śledcze nie podejmowały i podejmować nie planują - powiedział przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin.
- Poza tym fragmenty są przechowywane w zamkniętym hangarze na terenie chronionym, toteż żadne osoby postronne nie mają do nich dostępu i nie mogą nic z nimi zrobić - podkreślił Markin. Rosjanin skomentował w ten sposób doniesienia, które pojawiły się w polskich mediach o rzekomym oczyszczeniu fragmentów polskiego Tu-154M, które są przechowywane na lotnisku w Smoleńsku.
Fragmenty są przechowywane w zamkniętym hangarze na terenie chronionym, toteż żadne osoby postronne nie mają do nich dostępu i nie mogą nic z nimi zrobić. przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin.
Informacje na ten temat pojawiły się po rocznicowej wizycie polskiej delegacji i dziennikarzy w Smoleńsku. Polacy zostali dopuszczeni do wraku, który w zimie obudowano wiatą. Wielu dziennikarzy spekulowało na temat stanu szczątków Tu-154, które sprawiały wrażenie, jakby były wyraźnie czystsze niż w okresie gdy leżały pod gołym niebem.
Sam prokurator generalny Andrzej Seremet przyznał, że gdy oglądał relacje telewizyjne, zaskoczył go "bardzo odświeżony" wygląd elementów wraku. W związku z tym zapowiedział w czwartek, iż jeszcze tego samego dnia Naczelna Prokuratura Wojskowa wystąpi do strony rosyjskiej o wyjaśnienie, czy doszło do oczyszczenia wraku Tu-154 M, a jeśli tak, to jakie były tego przyczyny.
- Nie dopatruję się w działaniu Rosjan złych intencji. Podejrzewam, że podejmowano je z dobrą wolą. Ale mimo wszystko sprawą zainteresowali się polscy śledczy - podkreślił. Prokurator generalny dodał równocześnie, że wrak tupolewa został już bardzo dokładnie przebadany przez polskich biegłych, którzy nie zgłosili potrzeby przeprowadzenia dalszych badań.
Źródło: PAP