Zleceniodawcy śmierci Krzysztofa Olewnika są wciąż na wolności. Podobnie jak ludzie, którzy utrudniali śledztwo w jego sprawie - uważa rodzina porwanego i domaga się powołania komisji śledczej.
- Po tych wszystkich latach rozczarowań i bezsilności komisja śledcza wydaje się być ostatnim ciałem, które ostatecznie odkryje prawdę i zakończy naszą walkę o sprawiedliwość. Ten apel to ostatnie, co możemy zrobić dla Krzysztofa - napisała rodzina w oświadczeniu. Wniosek o powołanie komisji złożono już u marszałka Sejmu.
Zakończył się proces zabójców Krzysztofa, ale rodzina Olewników uważa, że nie wszyscy winni znaleźli się na ławie oskarżonych. Nie wierzą, że prokuratura ujawni, dlaczego policja działała tak opieszale, oraz że odkryje powiązania polityków z przestępcami. mec. Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników
Pełnomocnik rodziny Olewników mec. Bogdan Borkowski wyjaśnił w TVN24: - Zakończył się proces zabójców Krzysztofa, ale rodzina Olewników uważa, że nie wszyscy winni znaleźli się na ławie oskarżonych. Nie wierzą, że prokuratura ujawni, dlaczego policja działała tak opieszale, oraz że odkryje powiązania polityków z przestępcami.
"Zleceniodawcy są wciąż wolni"
Według rodziny Olewników, powołanie komisji śledczej pomogłoby w odkryciu "wszystkich okoliczności w jakich doszło do tej zbrodni oraz w naświetleniu późniejszych działań wymiaru sprawiedliwości, który tak skandalicznie prowadził tę sprawę".
- Do tej pory nie zostali wykryci, nie mówiąc już o ukaraniu, zleceniodawcy tej brutalnej zbrodni oraz ludzie, którzy przez wiele lat utrudniali wyjaśnienie i tuszowali sprawę porwania Krzysztofa - czytamy w oświadczeniu rodziny porwanego.
W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał karę dożywotniego więzienia dla Roberta Pazika, zabójcy Krzysztofa Olewnika, oraz pozostałe wyroki wobec sprawców porwania syna biznesmena z Mazowsza. Apelacje złożyły wszystkie strony procesu: obrona, prokuratura oraz rodzina zamordowanego - jako oskarżyciele posiłkowi. Sąd uznał je za "generalnie niezasadne".
Zaniedbania w śledztwie
Do porwania 27-letniego syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (Mazowieckie) doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. przekazano porywaczom 300 tys. euro, ale uprowadzony nie został uwolniony.
Jak się potem okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany - Pazik i Kościuk udusili go. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa.
Od 2007 r. trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu organów ścigania po porwaniu. Chodzi m.in. o forsowanie wersji o rzekomym samouprowadzeniu Olewnika, niezabezpieczenie śladów biologicznych, nierejestrowanie przez policję rozmów telefonicznych porywaczy z rodziną Olewników, brak monitorowania przekazania okupu bandytom i nieoznaczenie banknotów oraz zlekceważenie anonimu podrzuconego ojcu ofiary, a wskazującego sprawców.
Trzech policjantów przed sądem
Dotychczas zarzuty usłyszało w nim trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L.
Prokuratura zarzuciła im utrudnianie śledztwa oraz niedopełnienia obowiązków służbowych. Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Przed sądem dyscyplinarnym ma też stanąć prokurator prowadzący dochodzenie.
Źródło: TVN24, PAP